piątek, 31 sierpnia 2012

Rozdział XXIV

Niall właśnie przechodzi operację. Chłopcy są u Karoliny. Ja natomiast ślęczę pod salą operacyjną i czekam aż ktoś w końcu coś mi powie. Minęło już półtorej godziny i nadal nie zostałam poinformowana. Zaraz tu chyba oszaleję. Boję się, że coś mu się stało. Jestem zła na wszystko i wszystkich przez ten brak wiedzy. Czuję się totalnie zgubiona bonikogo przy mnie nie ma. Łzy napływają mi do oczu przez nadmiar emocji.

*** Oczami Liama ***
Minęło juz półtorej godziny a Bella nam nic nie powiedziała.
J: Louis... Ja pójdę do Belli...- powiedziałem do niego szeptem, uśmiechnąłem się do Karoliny i wszyedłem. Starałem się być spokojny ale jak tylko zniknąłem z pola widzenia moich bliskich rzuciłem się biegiem. Siedziała skulona przy ścianie z twarzą schowaną w dłoniach. Serce mi zamrło. Usiadłem obok i mocno przytuliłem całując ją w czoło.
J: Bella... Bells, skarbie... Co się stało?
B: Minęło już tyle czasu a oni nadal mi nic nie mówią! Boję się! Ja się po prostu o niego boję!- mówiła krztusząc się łzami. Głaskałem ją po plecach i glowie. Próbowałem jakoś uspokoić ale nic nie pomagało. W końcu zacząłem cicho śpiewać. [włącz]
J: I've tried playing cool
   But when I'm looking at you
   I can't ever be brave
   Cause you make my heart race
   Shot me out of the sky
   You're my kryptonite
   You keep making me weak
   Yeah, frozen and can't breathe
   Something's gotta give now
   Cause I'm dying just to make you see
   That I need you here with me now
   Cause you've got that one thing
   So get out, get out, get out of my head
   And fall into my arms instead
   I don't, I don't, don't know what it is
   But I need the one thing
   And you've got that one thing
   Now I'm climbing the walls
   But you don't notice at all
   That I'm going out of my mind
   All day and all night
   Something's gotta give now
   Cause I'm dying just to know your name
   And I need you here with me now
   Cause you've got that one thing
H: So get out, get out, get out of my head
    And fall into my arms instead
    I don't, I don't, don't know what it is
    But I need the one thing
Lou: So get out, get out, get out of my mind
        And come on, come into my life
        I don't, I don't, don't know what it is
        But I need that one thing
        And you've got that one thing
H: You've got that one thing
J: Get out, get out, get out of my head
   And fall into my arms instead
J, H i Lou: So get out, get out, get out of my head
   And fall into my arms instead
   I don't, I don't, don't know what it is
   But I need the one thing
   So get out, get out, get out of my mind
   And come on, come into my life
   I don't, I don't, don't know what it is
   But I need that one thing
   And you've got that one thing
Harry i Lou już przy nas siedzieli. Śpiewaliśmy cicho, żeby uspokoić mój skarb. Podziałało. Już si nie trzęsła i nie płakała. Nadal była we mnie wtulona. Z sali w końcu wyszedł lekarz. Bella zerwała się na rowne nogi a my zaraz za nią. Spojrzeliśmy wszyscy wyczekująco na mężczyznę w fartuchu.

*** Oczami Belli ***
Myslałam, że zaraz nie wytrzymam. Serce mi na chwilę stanęło tylko po to żeby zaraz przyspieszyć tempo.
J: I co z nim?
D: Z początku wystąpiły lekkie komplikacje. Teraz jest już jednak wszystko w pożądku.
J: Mogę go zobaczyć?
D: Tak. Zaraz powinien się wybudzić. Pielęgniarka zaraz panią zaprowadzi.
Kiwnęłam głową i powiedziałam chłopcom wszystko w ich języku. Pielęgniarka zaraz się pojawiła.
Li: Iść z tobą?
J: Nie. Idźcie do Karoliny i jej powiedzcie.
Lou: Dobrze.- pociągnął za sobą chłopaków a ja ruszyłam za pielęgniarką. Kiedy wskazała mi salę bałam się do niej wejść. Powoli chwyciłam klamkę i weszłam na salę. Leżał tam jeszcze jakiś chłopak. Wgapiał się we mnie jak w obrazek ale to ignorowałam. Usiadłam na stołku, przy łóżku Nialla i chwyciłam go za rękę. Przeczesałam mu włosy palcami. Miał już spore odrosty. Jednak w blondzie chyba lepiej wygląda niż w brązie. Albo może to tylko kwestia przyzwyczajenia. Nie wiem. Ciekawe czy nadal będzie farbował włosy.
Ch: Przepraszam… Mogę zadać pani jedno pytanie?- wyrwał mnie z rozmyślań chłopak.
J: Jasne. O co chodzi?- spytałam próbując się uśmiechnąć.
Ch: To twój chłopak?
J: Nie.- powiedziałam trochę rozbawiona.- Czemu pan pyta?
Ch: Bo on chyba należy do sławnego zespołu. Prawda?
J: Tak to prawda.
Ch: Jestem jego fanem. Z resztą jak i reszty chłopaków.
J: To fajnie.- nie za bardzo wiedziałam czy powinnam z nim o czymkolwiek rozmawiać. Nasza rozmowa totalnie się nie kleiła.
Ch: Zawsze chciałem poznać One Direction od prywatnej strony. Kim właściwie jesteś dla Nialla?
J: Przepraszam, ale chyba nie powinno to pana obchodzić.
Ch: Przepraszam. Po prostu myślałem, że będę mógł ich bliżej poznać.
J: Okej. Ale mam prośbę. Lepiej dla wszystkich by było gdyby informacja o jego pobycie w szpitalu nie wyszła w najbliższym czasie na jaw. Dobrze?
Ch: Jasne.- uśmiechnął się delikatnie a ja kiwnęłam głową i odwróciłam się w stronę brata. Zapadłą chwila ciszy. W jej czasie pogłaskałam Nialla po policzku. Zaczynał nabierać kolorów co mnie uspokoiło.
Ch: Jak ci na imię?
J: Iza.- specjalnie podałam mu polskie imię.
Ch: Jestem Krzysiek. Miło mi cię poznać.
J: Również.- dało się wyczuć, że chłopak próbuje ze mną flirtować. Odwróciłam się do brata i oparłam się o ścianę cały czas trzymając Nialla za rękę. Patrzyłam na niego i nadetnie wiem kiedy zasnęłam.

*** Oczami Krzyśka ***
Boże, dzięki za wysłuchanie moich próśb. Wystarczy teraz, że zrobię im kilka zdjęć i mój awans gotowy. Zamknęła oczy. Mogę wkroczyć do akcji. Wziąłem telefon do ręki i cyknąłem im kilka fotek. Szkoda, że już jutro mnie wypisują. Ale każda szkoda wychodzi na pożytek. Im szybciej stąd wyjdę tym szybciej prasa dostanie zdjęcia i tym szybciej dostanę awans i nieźle zarobię na zrobionych zdjęciach. Zdążyłem odłożyć telefon a na salę wszedł Liam Payne razem z Harrym Stylesem, Zaynem Malikiem i Louisem Tomlinsonem. Gały wyszły mi na wierzch. Zawsze marzyłem o tym, żeby ich spotkać i spotykam ich akurat w szpitalu. Liam podszedł do śpiącej dziewczyny i wziął ją na ręce. Chwyciłem telefon do ręki i udając, że piszę sms-a robiłem im zdjęcia. Liam spojrzał na łóżko stojące pod oknem a potem na mnie.
Li: Przepraszam, umiesz mówić po angielsku?- spytał w swoim języku.
J: Tak…- wykrztusiłem wreszcie.
Li: Czy to łóżko jest przez kogoś zajęte?
J: Nie. Jest wolne.
Li: Świetnie. Dzięki.- kiwnął głową i położył dziewczynę na łóżku. Tyle dziewczyn chciało by być teraz na jej miejscu a ona spokojnie sobie śpi. Liam położył się obok niej i objął ją delikatnie w talii i dziewczyna momentalnie wtuliła się w jego tors. Harry spojrzał na nich i na jego twarzy wykwitł uśmiech. Usiadł na jednym z wolnych miejsc, Louis zajął miejsce, gdzie wcześniej siedziała Iza a Zayn rozejrzał się po Sali. Jego spojrzenie zatrzymało się na mnie.
Z: Przeprasza. Można ten stołek?
J: Tak, jasne.
Z: Dzięki za wszystko.- podszedł, wziął taboret i postawił je przy łóżku Nialla.

*** Oczami Louisa ***
Nie podoba mi się ten koleś. Cały czas się na nas gapi. I to nie tak, że zerknie od czasu do czasu tylko tak, że jak już się spojrzy do się gapi kilka minut. Liam i Bella śpią. Niall się jeszcze nie wybudził. Harry i Zayn majstrują coś w telefonach.
J: Przepraszam…- powiedziałem do chłopaka.
Ch: Tak?
J: Czy mógłbyś przestać się na nas gapić? To jest trochę denerwujące…
Ch: Jasne. Przepraszam.- powiedział i od razu spuścił głowę. Nie minęło kilka minut a on znowu się zaczął w nas wgapiać.
J: Koleś, kurde. Przestań się gapić!- uniosłem delikatnie głos, żeby nikogo nie pobudzić. Tym razem nie tylko mnie to przeszkadzało bo Harry i Zayn od razu mnie poparli.
H: Jeśli jesteś fanem i chcesz sobie zrobić zdjęcie to po prostu powiedz.
Z: A nie tak będziesz siedział wgapiony jak w obrazek i myślał że wszystkiego sami się domyślimy.
H: Nie jesteśmy jasnowidzami.
Ch: A mogę sobie z wami zrobić zdjęcie?
Z: Tak. Tylko przestań się już tak gapić.- powiedział zirytowany i wstał.

*** Oczami Krzyśka ***
Chłopcy podeszli do mnie i zrobiliśmy sobie zdjęcia. Wrócili na swoje miejsca a ja bez przeszkód mogłem przejrzeć wszystkie swoje dzisiejsze zdjęcia. Już nie mogę się doczekać żeby je pokazać szefowi.

*** Oczami Zayna ***
Ta Karolina to świetna dziewczyna. Oczywiście nikt nie przebije Belli, ale ona też jest super. Miła, ładna, zabawna. I rzeczywiście bardzo podobna do Belli. Nie z wyglądu a z charakteru. Spodobała mi się. Harry od razu to zauważył. Wydaje mi się, że reszta też już to dostrzega. Mam nadzieję, że Karolina mnie chociaż polubiła.

*** Oczami Harrego ***
Karolina wpadła w oko naszemu pięknemu. Wygląda na to, że tylko ja i Niall pozostaniemy bez swoich drugich połówek. Przyznam, że czasem się zastanawiam nad tym czy nie mieć chłopaka. Jestem Biseksualny i nie ukrywam tego. Dobra, bardziej i tak pociągały mnie dziewczyny ale miałem już chłopaka. Jednak teraz jedynym facetem do którego mam na tyle duże zaufanie i darzę tak wielką miłością jest Louis. Spojrzałem na niego i zadzwonił mu telefon. Spojrzał na mnie pytająco tak jakbym to ja miał mu pozwolić na odebranie.
J: Idź odbierz.- powiedziałem prawie szeptem. Wiedziałem, ze to Eleonor. Chłopak wyszedł na korytarz i wcisnął zieloną słuchawkę. Spojrzałem na Zayna, który praktycznie zasypiał na siedząco.
J: Zayn, połóż się z nimi bo zaraz zaśniesz.- chłopak tylko kiwnął głową a ja spojrzałem na Louisa.

*** Oczami Louisa ***
J: Halo?
El: Hej…
J: Hej.
El: Gdzie jesteś?
J: W szpitalu. Niall miał operację. Mówiłem ci przecież.
El: No tak. Wpadniesz do mnie wieczorem?
J: El! Ja jestem w Polsce! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
El: Boże, chłopie, wrzuć na luz. Zapomniałam.
J: Coś ostatnio często zapominasz.
El: O co ci chodzi?
J: I ty się jeszcze pytasz? Dzwonisz do mnie tylko wtedy jak czegoś potrzebujesz! Dobrze wiem, że dziecko, które nosisz w sobie nie jest moje! Kiedy powiedziałaś mi, który to miesiąc od razu się zorientowałem bo wtedy byłem w trasie! Nie zostawiłem cię tylko dlatego, że cię kochałem! Ale wiesz co? Już cię nie kocham! To koniec El! Zniknij z mojego życia raz na zawsze.- nacisnąłem czerwoną słuchawkę i osunąłem się po ścianie. Telefon znowu zaczął dzwonić. To była znowu ona. Rzuciłem komórką o ścianę i schowałem twarz w rękach. Po chwili poczułem na ramieniu czyjąś rękę. To był Harry. Kucnął przy mnie i próbował się lekko uśmiechnąć. Przytulił mnie mocno widząc łzy w moich oczach. Siedzieliśmy teraz wtuleni w siebie jak para. Zacząłem się zastanawiać nad tym co jest między nami. To właśnie z Harrym dogadywałem się najlepiej. Jeśli miałem jakiś problem zawsze mogłem iść do niego po poradę. Zawsze mam w nim oparcie. To jemu zawsze o wszystkim mówiłem. To on z całego zespołu znał mnie najlepiej. Od samego początku istnienia One Direction byliśmy nierozłączni. Co prawda zawsze traktowałem go jak brata… Ja go kocham… Wszyscy się śmiali z naszego Bromance’u Larry. Jednak wszyscy robiliśmy sobie z tego żarty. Teraz sobie uświadomiłem, że to nie Bromance  tylko romans…

*** Oczami Harrego ***
Chyba się trochę uspokoił… Nogą przysunąłem do nas jego telefon. Uderzył nim tak mocno a ten nawet ryski jednej nie ma. Położyłem telefon obok. Pogłaskałem Louisa po głowie i plecach. Miał na sobie moją ulubioną koszulkę w paski. Tak tą białą w czerwone. Uwielbiam go w niej. W dodatku ma na sobie czerwone rurki, które podkreślają jego zgrabny tyłek.
J: Czyli to koniec?- spytałem niepewnie.
Lou: Z całą pewnością… Już od dawna nie miało to sensu. Byłem tylko głupim, naiwnym, bogatym i przede wszystkim sławnym chłopakiem, który na jej szczęście ją pokochał… Harry… Jaki ja byłem głupi… Ilu rzeczy ja nie zauważyłem…
W końcu i z moich oczu popłynęły łzy… Kocham go… Oddałbym za niego całe swoje życie. Zabiłbym każdego, kto go skrzywdzi. Pokochałbym go bez względu na wszystkie przeciwności losu. Darzę go tak wielkim zaufaniem i tak silnym uczuciem…
Lou: Kocham cię…- te słowa mnie zszokowały. Od razu jednak sobie uświadomiłem, że on mnie kocha jako brata.
J: Ja ciebie też Lou…- chłopak podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. W tych jego błękitnych tęczówkach dało się zauważyć odrobinę szczęścia.
Lou: Dziękuję…
J: Za co?
Lou: Za to, że zawsze jesteś przy mnie…
J: Jesteśmy przyjaciółmi. To normalne… Ale ja tobie też za wszystko dziękuję.
Lou: Nie chce być tylko twoim przyjacielem…
Patrzyliśmy sobie w oczy, nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Czy… Czy to oznacza, że on czuje to samo? Nasze usta połączyły się w pocałunku. Poczułem jego smak. Jego wargi były takie słodkie i miękkie a zarazem stanowcze. Chwyciłem jego policzek i delikatnie przyciągnąłem bliżej siebie. Poczułem na dłoni łzę. Po moich policzkach też płynęły łzy… Łzy szczęścia… Oderwaliśmy się od siebie po kilku minutach.
J: Tak długo na to czekałem…- powiedziałem patrząc mu w oczy.
Lou: Ja też tylko długo tego nie widziałem.
Jego twarz momentalnie się rozpromieniła. Zagościł na niej ten śliczny uśmiech, który tak uwielbiałem. Louis chwycił moją twarz w dłonie i jeszcze raz pocałował.
JEZU! JAKI JA JESTEM TERAZ SZCZĘŚLIWY!!!

-----------------------------------------------------------------------
Hej :) Kolejny rozdział gotowy :) Trochę taki sobie... Nie wiem. Dzługo się nad nim męczyłam. No ale w końcu jest... Piszcie co sądzicie :)
Pozdrawiam
Ola :)

wtorek, 28 sierpnia 2012

Rozdział XXIII

Obudziłam się około ósmej. Liam leżał obok patrząc się na mnie i szeroko uśmiechając.
Li: Hej skarbie. Jak się spało?- spytał odgarniając kosmyk wlosów, który spadł mi na oko.
J: Hej. Dzięuję, dobrze. A tobie?
Li: Doskonale.- pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka. Zapomniał, że jest nagi. Kiedy stał tak odwrócony do mnie tyłem zaczęłam się chichrać.- Co? Z czego się śmiejesz?- spytał zmieszany.
J: Z cieie golasie...- próbowałam powstrzymać śmiech ale się nie dało. Zakryłam twarz poduszką i dostałam napadu śmiechu. Słyszałam tylko jak Liam otwiera i zamyka szufladę. Chwilę później poczułam jak usiadł okrakiem na moim brzuchu i zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się juk głupia.
J: Nie! Li! Przestań! To nie fair! Li! Proszę!- po dobrych pięciu minutach sam się zmęczył i ze mnie zszedł.  Wychyliłam się za łóżko i sięgnęłam swoją bieliznę. Szybko nałożyłam na siebie majtki i stanik. Wstałam i się przeciągnęłam.
Li: Wiesz, co?
J: Nie wiem. a co?
Li: Jak na aparatkę to świetnie całujesz.
J: Wiesz. Trening czyni mistrza.- powiedziałam ze zwycięskim uśmiechem i podeszłam do niego. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
Li: Czekaj, dam ci jakąś koszulę.- odwrócił się i podszedł do szafy. Wyjął z niej swoją ulubioną koszulę w kratkę i mi ją podał. Założyłam ją na siebie i zaczęłam zapinać guziki. Stałam przed dużym lustrem i patrzyłam przez nie na Liama.
J: Co się tak szczerzysz jak mysz do sera?- spytałam lekko chichocząc
Li: Bo mam piękną dziewczynę.
J: Jasne. Takie teksty to kolegom możesz mówić. Ja wcale nie jestem piękna.
Li: A  właśnie, że jesteś. Twoje włosy są złote jak zboże. Oczy masz błękitne jak ocean lub bezchmurne niebo. Rzęsy przypominają mi dwa wachlarze. Ciało masz ładnie wymodelowane. Twoich bicepsów pozazdrościłby ci nie jeden chłopak a przy tym i tak jesteś bardzo kobieca i seksowna. Długie nogi, szczupły brzuszek i uda. Łydki świetnie umięśnione...
J: Pozwolisz, że ci przerwę. Moje włosy sąpo prostu koloru blond. Oczy mają odcień błękitu. Rzęsy są po prostu gęste. Ciało mam zwykłe. Nogi normalne. Bicepsy to tylko kwestia dźwigania dzieci całymi dniami, zajęć na siłowni i kursu samoobrony. To tyle.- wytknęłam do niego język i odwróciłam się na pięcie w kierunku balkonu. Odsłonęłam zasłony. Zobaczyłam Zayna i bardzo się go przestraszyłam. Aż podskoczyłam z czego Liam się zaśmiał. Mulat na mnie spojrzał i obdarzył mnie ciepłym uśmiechem, który odwzajemniłam. Brunet zaraz zniknął w swoim pokoju. Wyszłąm na balkon i zaczerpnęłam świeżego powietrza. Wróciłam do pokoju i ruszyłam w kierunku drzwi.
J: Co mu jest?- spytałam Liama mając na myśli Zayna.
Li: Jest zazdrosny. Nie dziwię mu się.- zaczął się z niego nabijać.
J: Aj, spadaj.- powiedziałam i otworzyłam drzwi. Dobrze, że od razu nie wyszłam. Przed nosem przebiegł mi nagi Harry.
J: Harry! W tym domu chodzi i biega się ubranym!
H: Sorki słonko!- wykrzyknął i wbiegł do łazienki. Pokręciłam zrezygnowana głową i ruszyłam na dół. Poszłam do łazienki i załatwiłam tam swoją potrzebę. Umyłam twarz, zęby i włosy spięłam w kucyka. Poszłąm do kuchni i zajrzałam do lodówki. Wyjęłam z niej sok pomarańczowy i masło. Z chlebaka sięgnęłam chleb tostowy i wsadziłam dwie kromki do tostera. Kiedy się piekły nalałam sobie soku do szklanki. W momencie gdy tosty sie już zrobiły do kuchni przyszedł Niall.
J: Hej braciszku.- uśmiechnęłam się do niego ciepło i wyjęłam tosty.
N: Hej.- powiedział zaspany pochodząc do mnie. Pocałował mnie w policzek i w czoło. Przytulił się do mnie od tyłu i oparł gowę o moje ramię.
J: Jak się spalo?
N: Dobrze.- osmarowałam masełkiem grzanki i podałam mu je. Widać bylo, że jest głodny.- Dzięki.- powiedziął i jeszcze raz pocałował mnie w policzek.
J: Chcesz soku?
N: Poproszę.- wyjęłam z szafki drugą szklankę i nalałam do niej napój. Podałam Niallowi i potargałam mu włosy. Włożyłam sobie kolejne dwie kromki do opiekacza i popijając sok patrzyłam na brata. Tosty były gotowe. Posmarowałam je masełkiem, które zaraz się na nich rozpuściło. Wzięłam sporego gryza i zatopiłam się w smaku, za którym już tęskniłam. Do kuchni weszli Louis, Zayn i Liam. BooBear i BadBoy podeszli do mnie i dali mi buziaka w policzek na dzień dobry. Byli ledwo przytomni. Usiedli obok Niallera. Louis spojrzał na moją szyję i uśmiechnął się pod nosem.
J: Co?- spytałam z pełną buzią. Wszyscy się na mnie spojrzeli.
Lou: Masz malinkę w kształcie serduszka.- uśmechnął się szeroko.- Jaka ładna.- powiedział ledwo powstrzymując śmiech.
Li: Ty się lepiej zajmij sobą. Chyba, że mam ci wypomnieć z czym ty kiedyś wróciłes do domu.
Lou: Zamknij się smarkaczu.- powiedział speszony i opuścil głowę. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Do kuchni wszedl Hazza. Tym razem już ubrany.
H: Z czego się śmiejemy? Hej słonko- powiedział podchodząc do mnie. Dał mi buziaka w policzek. Kiwnęłam głową w kierunku Louisa a ten tylko wytknął do mnie język.
H: O! Malinka w kształcie...
W: Serduszka!
J: Tak wiem.- poczochrałam mu włosy i poszłam do siebie. Wzięłam stamtąd czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Szybko sie umyłam i ubrałam. Wysuszyłam włosy i ruszyłam w kierunku pokoju. Jako jedyna nie musiałam rozpakowywać walizek bo miałam stare ubrania w szafie. Wyjęłam białe rurki i szarą koszulke na ramiączka. Na to założyłam jeszcze bluzę i grube skarpety bo było odsyć chłodno. Ktoś zapukał do drzwi.
J: Proszę.- powiedziałam głosno w ich kierunku siadając na łóżku.
N: Hej, można?
J: Jasne, siadaj.- poklepałam miejsce obok siebie.- Co jest?- spytałam widząc jego zmieszanie.
N: Bella... Chodzi o to, że Karolina jest w szpitalu. Musi mieć przeszczep nerki.
J: Jejku... Co jej się stało?
N: Ma nowotwór obu nerek. Dwa dni po tym jak tu przyszła to u niej wykryto. Pomyśłałem, że skoro człowiek może też żyć z jedną nerką to będę dawcą.
J: To słodkie z twojej strony, że ratujesz siostrę. Dziękuję...- powiedziąłam ściskając jego dłoń.
N: Ale?
J: Ale... Czy jesteś tego pewien? Wyniki są dobre? Materiał genetyczny się zgadza?
N: Bells. Jestem tego pewny jak tego, że jesteś moją siostrą. Wszystkie badania zrobiłem już w Paryżu i przesłałem je tutaj. Lekarze wszystko sprawdzili i wszystko się zgadza.
J: Mhm... A kiedy będziesz miał zabieg?
N: Dokładnie za tydzień.
J: A Karolina?
N: Też. Po dwóch dniach bedę mógł wyjść. Karolina będzie musiała zostać dłużej.
J: Ile?
N: Tydzień?
J: O której będziesz musiał być w szpitalu?
N: O trzynastej.
J: Mhm...
N: Hej... Bella... Nie martw się... Zobaczysz wszystko będzie dobrze... Błaga uśmiechnij się...
Przytuliłam się do niego mocno a on pogłaskał mnie po plecach.
J: Co będzie później z Karoliną? Chyba jej tu nie zostawimy?
N: Nie skądże. Zabieramy ją ze sobą. Przynajmniej kiedy będziemy mieć próby nie będziesz siedziała sama.
Pokiwałam głową i zaraz ktoś zapukał do drzwi.
J: Proszę.- powiedziałam i do pokoju weszli chłopcy. Usiadli na łóżku i na nas popatrzyli.
Lou: To jaka jest ta Karolina? Opowiedzcie nam o niej.
No i się zaczęło. Powiedzieliśmy o niej chyba wszystko co wiedzieliśmy. Karolina jest szatynką. Ma czekoladowe włosy i niebieskie oczy. Jest mojego wzrostu. Na pozór jesteśmy podobne ale wiele nas łączy. Mamy te same upodobania jeśli chodzi o jedzenie i ubrania. Jest wysportowana, uprawia wpinaczkę ściankową. Słucha tego co jej wpadnie w ucho. Między innymi od niej zaraziłam się piosenką "What Maes You Beautiful". Pracowała jako kelnerka, opiekunka do dzieci i pokojówka w dużym hotelu.
Kiedy skończyliśmy opowiadać poszliśmy na spacer. Cały ten tydzień przynajmniej raz dziennie odwiedzaliśmy Karolinę. Chyba wpadła w oko Zaynowi. I to chyba z wzajemnością. Chłopcy od razu ją polubili i bardzo się z nią zżyli. W ciągu tego tygodnia oprowadziłam ich po całym Zgierzu i pokazałam najważniejsze i najciekawsze miejsca w Łodzi. Oczywiście,kiedy tylko pojawiliśmy się w MAnufakturze napadło na nas mnóstwo fanek. Nie mogli się od nich opędzić. Trudno się dziwić, że wszyscy ich rozpoznawali kiedy chodzili ubrani tak (ich miny na tym zdjęciu są boskie^^). Świetnie się razem bawiliśmy. Nie obyło się bez wygłupów chłopców. Raz wzięli mnie na ręce i nieśli przez pół sklepu tylko dlatego, że zaczęłam się przyglądać jednemu kolesiowi. A patrzyłam na niego tylko dlatego, że przypominał mojego ojca. A to, że przy okazji był przystojny to już nie moja wina.

------------------------------------------------------------------
Hej :) Kolejny rozdział skończony. Trochę krótki jak na mnie... Ale już powoli brakuje mi pomysłów na to opowiadanie. Będę je powoli kończyła ale mam już pomysł na kolejne. Napisałam juz nawet pierwszy rozdział. Od razu mówię, że w roku szkolnym będę żadziej cokolwiek dodawała bo dużo pracy mnie czeka. Mam nadzieję, że się wszyscy czytelnicy uzbroją w cierpliwość.
Dziękuję za ponad tysiąc wejść i coraz więcej pojawiających się komentarzy. One naprawdę pomagają.
Jednak mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej. Wasze zdanie się dla mnie liczy.
Następny rozdział być może pojawi się jutro. Nie wiem, czy na pewno ale postaram się.
Pozdrawiam wszystkich :)
Ola :)

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział XXII

*** Oczami Harrego ***
Wbiegłem z płaczem do pokoju Belli. Spojrzała na mnie zdziwiona.
B: Harry... Stało się coś?- spytała powoli się podnosząc. [włącz]
J: We're broken, do you hear me?
   They blinded 'cause you are everything they see
   We're dancing alone
   I'm praying
   That you're heart will just turn around
   And as I walk up to your door
   My head turns to face to floor
   Cause Li can't look in the eyes and say
   When he open his arms and hold you close tonight
   It just won't feel right
   Cause Li can love you more than this, yeah
   When someone lays you down we might just die inside
   It just don't feel right
   Cause we can love you more than this
   Can love you more than this - do pokoju wszedł Niall
   If he's louder, would you see him?
   Would you lay down in his arms and rescue him?
   Cause you are the same
   You save him
   When you leave it's gone again
   And if I see you on the street
   In someones arms we ger weak
   Our bodys falls, up on our knees
   Praying
   When someones open his rms and hold you close tonight
   It just won't feel right
   Cause Li can love you more than this, yeah
   When someone lays you down he might just die inside
   It just don't feel right
   Cause Li can love you more than this
   I never had the words to say
   But now I'm asking you to stay
   For a little while inside our arms
   And as you close your eyes tonight
   I'm pray that you will see tha ight
   Thats shinning from the stars above
   When someones open his arms and hold you close tonight
   It just won't feel right
   Cause Li can love you more than this
N: Cause we can love you more than this
J: When someone lays you down we might just die inside
   It jutsdon't feel right
   Cause we can love you more than this, yeah
Śpiewałem płacząc. Bella nie wiedziała co powiedzieć. Łzy spływały jej po policzkach.
J: Proszę... Nie zostawiaj nas...

*** Oczami Belli ***
Do pokoju weszła reszta chłopców. Wszyscy patrzyli na mnie wyczekująco. Coraz więcej łez spływało po moich policzkach. Wszyscy płakali. Podeszłam do Harrego i wzięłam go za ręce. Spróbowałam się uśmiechnąć ale wywołało to u mnie tylko szloch.
J: Już tyle dla mnie zrobiliście...- odgarnęłam mu jego niesforne loki z twarzy.- Nie chcę rzebyście mnie utrzymywali...
N: Przecież możesz wymienić złotówki na euro i dolary...
J: I na ile mi to starczy? Jedno euro stoi teraz ponad 4zł, dolar około 3. Nawet gdybym wymieniła wszystkie swoje pieniądze nie starczy mi na długo...
Li: Wolisz rozłąkę?- po policzkach spływały mu łzy.
N: Ale... Ale będziesz się przecież mogła zatrudniać jako kelnerka albo co kolwiek...
Milczałam a Harry wtulił się we mnie i zaczął szlochać. Jego loki zakryły całą moją twarz...
H: Pamiętam... Pamiętam co pomyślałem kiedy cię pierwszy raz zobaczyłem.- powiedział lekko się ode mnie odchylając.Spojrzałam na niego pytająco.- Kiedy tylko cię ujrzałem, taką zawstydzoną, lekko przestraszoną ale za razem pewną siebie, wiedziałem, że jesteś osobą silną. Taką, która potrafi dążyć do celu. Od razu wiadomo było, że nie jesteś uległa. Pewnie juz postanowiłaś co zrobisz... Ale błągam cię...- klęknał przede mną i spojrzał mi w oczy.- Błagam cię na kolanach... Przemyśl to wszystko jeszcze raz... Zostawiając nas, zranisz nie tylko swojego brata i chłopaka ale też mnie, Louisa i Zayna. Swoich przyjaciół, którzy oddali by całe swoje życie za twoje szczęcie i bezpieczeństwo...
Zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć... Nie mogłam spojrzeć żadnemu w oczy...
Z: Wiedziałem...- powiedział zachrypniętym łamiącym się głosem i wybiegł z pokoju. Pobiegł do siebie.
J: Zayn...- powiedziałam zrezygnowana ale to nic nie dało. Zaraz za nim wyszedł Louis. Kiedy Harry zobaczył, że jego przyjaciele opuszczają pokój wyszedł razem z nimi. Niall poszedł za nim, żeby go pocieszyć. ostałam sam na sam z Liamem. Stał z rękoma skrzyżowanymi na klatce piersiowej i wpatrywał się w podłogę. Spojrzałam na niego. Po jego policzkach cały czas splywały łzy.
J: Liam...
Li: Daj spokój...- powiedział obojętnie i wyszedł z pokoju.
Zrezygnowana usiadłam na pogłodze i wybuchnęłam płaczem. Zupełnie nie wiedziałam co mam zrobić. Po kilku minutach Niall stanął w progu. Spojrzał na mnie i sam miał łzy w oczach. W pewnym momencie nie wytrzymał i do mnie podszedł. Przytulił mnie mocno i oparł swoją głowę o moją. Tata zawsze przytulał tak mamę kiedy płakała. Objęłam go w tali. Po kilku minutach udało mi się trochę uspokoić. Byłam słaba i przysypiająca. Brat wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Przytulił mnie mocno i pocaował w czoło.
J:Naprawdę myślisz, że mogłabym pracować jako kelnerka?- spytałam pociągając nosem i podpierając się na rękach. Spojrzałam w jego błękitne tęczówki, w których momentalnie dostrzegłam radość. Przytulił mnie mocno i pocałował w policzek.
N: Tak! Wiedziałem! Wiedziałem, że nam tego nie zrobisz! Chłopaki! Bella jedzie z nami!
Przez okno balkonowe zajrzał Zayn. Stał z papierosem, którego natychmiast zgasił i wyrzucił. Po kilku sekundach stał już w moim pokoju i mocno mnie przytulał. Zaraz do mojej sypialni wbiegł nadal płaczący Harry i zaraz za nim Louis. Obaj doączyli do ściskających mnie Nialla i Zayna. Kiedy juz mnie wytulili i wycałowali spojrzałam na nich lekko się uśmiechając. Minęło kilka minut a Liama nadal z nami nie było. Pewnie jest na mnie zły.
J: Chłopcy... Możecie mnie teraz zostawić samą? Chcę odpocząć...
H: Oczywiście słońce...- kiedy wyszli zamknęli za sobą drzwi. Przeszłam po cichu na balkon i przeszłąm do pokoju Liama. Leżał na łóżku twarzą do poduszki. Otworzyłam cicho drzwi i weszłam niepostrzeżenie do jego sypialni. Podeszłąm do niego i usiadłam obok. Nie reagował. Pogłaskałam go po plecach i położyłam się obok.
J: Liam...- nic.- Liam... Słyszysz mnie?- spytałam i lekko nim potrzasnęłam. Po kilku sekundach Liam podniósł się do pozycji siedzącej i spojrzał mi głęoko w oczy.
Li: Dlaczego zmieniłaś zdanie?
J: JA dopiero podjęłam decyzję. A poza tym zrozumiałam, że nie potrafiłabym bez was żyć. Bez ciebie, bez Nialla, bez Harrego, Lou i Zayna... Bez tych waszychwygłupów i przekomarzań się... Bez was moje życie nie miało by sensu. Dzięki tobie odnalazłam brata, w tobie odnalazłam chłopaka, którego kocham całym swoim sercem. Już jako sam gest podziękowania powinna wam usługiwać i towarzyszyć...
Li: Dlaczego wogle pomyślałaś o tym żeb zostać?
J: Bo ja i moje problemy są dla was przeszkodą. Zayn przeze mnie trafił do szpitala. Przeze mnie nawiedzała was Danielle z Gregiem. Przeze mnie teraz tu jesteście.
Li: I to przez ciebie, a raczej dzięki tobie, staliśmy się szczęśliwi. Dzięki tobie Niall w końcu odżył. Dzięki tobie pokochałem kogoś kto jest tego wart. Dzięi tobie zespół znowu się zbliżył. Dzięi tobie nasz świat stał się bardziej kolorowy.
Łzy spływały nam po policzkach. Na dworze było już w zasadzie ciemno. Szybko otarłam łzy i wstałam. Podeszłam do okna i zaczęłam zasłaniać zasłony. Kiedy już łapałam za klamkę od drzwi balkonowych na swoich biodrach poczyłam ciepłe dłonie Liama. Odwróciłam się w jego stronę. On momentalnie wpił się w moje usta. Podniósł mnie tak, że mogłam opleść go nogami na poziomie bioder co oczywiście zrobiłam. Nie odrywając sięod siebie Liam podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Przenieśliśmy się na łóżko. Liam na chwile się ode mnie oderwał. Włączył lampkę nocną, która dawała tylko małą poświatę.
Li: Kocham cię...
J: Ja ciebie też...
Po tej krótkiej wymianie słów ponownie wpiliśmy się w nasze wargi. Pocałunki stawały się coraz bardziej namiętne i zachłanne. Nasze języki walczyły o dominację. Liam położył mnie delikatnie na placey i dalej całował. W pewnym momencie jego ręce znalazły się pod moją bluzką. Chłopak szybko sie jej pozbył.Nie pozostałam mu dłużna i zdjęłam z niego koszulę. Całował mnie po szyji schodząc coraz niżej. Wplotłam palce w jego włosy i znowu całował mnie w usta. Po pewnym czasie poczułam jak Li zdejmuje ze mnie spodnie. Wcale nie protestowałam. Szybko pozbył sie zarówno moich jak i swoich. Byliśmy w samej bieliźnie i wymienialiśmy sie pocałunkami. Jego ręce błądziły po całym moim ciele. Dalej już chyba wiadomo co było.
Czułam się wspaniale. Liam był taki czuły i delikatny a za razem namiętny. Leżeliśmy teraz obok siebieprzytuleni jedno do drugiego i patryliśmy sobie w oczy. Tonęłam w jego brązowych tęczówkach aż w końcu usnęłam.

--------------------------------------------------------------------
Hej :) Wróciłam dzisiaj z Włoch więc dodałam od razu następny rozdział. Krótki trochę ale to dlatego, że jestem cholernie zmęczona podróżą. Mam nadzieję, że wybaczycie.
Co do wjazdu, to uważam go za bardzo udany. Po raz pierwszy w życiu wróciłam z wakacji brązowa a nie biała ^^.
Piszcie w komentarzach co sądzicie o rozdziale. Dziękuję wszystkim za tak dużą ilość wyświetleń bloga :)
Pozdrawiam wszystkich czytelników
Ola :)

środa, 22 sierpnia 2012

Rozdział XXI

Bez słowa zabrałam się za porządki. Razem z Lou złożyliśmy wszystkie pudła i pooznaczaliśmy je. Do jednego wrzucaliśmy zdjęcia, do drugiego papiery, do trzeciego ramki i szkło, do czwartego ubrania a do piątego pozostałe rzeczy. Razem mieliśmy dziesięć pudel bo na każdym piętrze zebraliśmy pełne kartony. W ciągu dwóch godzin oba piętra były już w miarę dopuszczalnym stanie. Dochodziła piętnasta wic zadzwoniliśmy po pizzę. Dziewczyna, która już mnie znała była nieźle zdziwiona, że zamiast powiedzieć „to co zwykle” poprosiłam o cztery duże. Z dostawcą znam się od dziecka. Tomek jest moim dobrym kolegą. Kiedy mieliśmy po siedemnaście lat przeżyliśy razem wiele wspaniałych chwil. Można nawet powiedzieć, że mieliśmy "mały romans" trwający dwa lata. Jednak lepiej będzie jeśli nikt się o tym nie dowie... Po godzinie Tomek przyjechał z pizzami. Poszłam otworzyć. Kiedy go zobaczyłam nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Długo go nie widziałam. Ale to jak się zmienił... Boże... Pamiętam go jako, średniej urody, wysokiego szatyna. To co zobaczyłam spowodowało że zapomniałam języka w gębie. Tomek wyglądał super.
T: Hej.- uśmiechnął się ciepło i spojrzał na mnie pytająco.
J: H-hej... Jejku... Prawie cię nie poznałam...- uśmiechnęłam się nieśmiało.- Ile płacę?
T: Sto trzydzieści kochana :)
J: Proszę.- powiedziałam podając mu pieniądze.
T: Dzięki. Bells...
J: Tak?
T: Ty chcesz sama to wszytko zjeść?
J: Coś ty! Mam kilku bardzo głodnych gości.
Li: Bella?- krzyknął z salonu/
J: One second!- krzyknąłeam odbierając od Tomka pizze. Miał fajną minę słysząc, że mówię po angielsku.
- Wpadniesz jak skończysz?
T: W zasadzie już skończyłem.
J: Umiesz gadać po angielsku prawda?
T: No w końcu skończyłem anglistykę.- oboje się zaśmialiśmy.
Li: Bells?- ponaglił zmierzając w naszym kierunku.
J: Liam, poznaj Tomka. To mój kolega. Tomek, to mój chłopak Liam.- chłopcy podali sobie ręce a ja zamknęłam drzwi za Tomkiem, którego wciągnęłam do środka.
J: Chłopcy to Tomek. Tomek to są Niall, Louis, Harry i Zayn. Poznajcie się.
T: Hej.
1D: Cześć.
J: Dobra... To wy sobie pogadajcie a ja przyniosę talerze.- powiedziąłam i podałam Liamowi pudła z plackami. Poszłam do kuchni i wyjęłam talerze z szafki. Kiedy wróciłam do salonu chłopcy nawet mnie nie zauważyli. Świetnie się dogadywali. Dopiero kiedy otworzyłam pudełko z pierwszą pizzą, Niall i Tomek zwrócili na mnie uwagę. Wzięłam jeden spory kawałek i powoli zaczęłam go pochłaniać. W przeciwieństwie do chłopców, którzy pożerali kawałek pokawałku z prędkością światła. Liam pociągnął mnie za rękę i posadził sobie na kolanach. Uśmiechnął się słodko i pocałował mnie w policzek. Nawet nie wiem kiedy zniknęła trzecia pizza. Odłożyłam swój talerzyk na ławę i oparłam się całym ciałem o Liama. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
Obudziłam się w swoim łóżku, bo cholernie zachciało mi się pić. Zgramoliłam się z łóżka i zeszłam do kuchni. Tomek nadal był u nas. Kiedy zajrzałam do salonu nie było tam picia. Mogę się założyć, że zaraz któryś dostanie czkawki. Weszłam do kuchni, z lodówki wyciągnęłam sok pomarańczowy i jabłkowy. Z szafki wyjęłam siedem szklanek i postawiłem wszystko na tacy. Oparłam się o blat i zaczęłam wspominać cały dzisiejszy dzień. Zaspany Zayn, rozmowa z Niallem w samolocie, jego mina gdy zobaczył, że jesteśmy pod naszym rodzinnym domem, śpiew chłopców na strychu. Nawet nie wiem kiedy uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Oczy miałam przymknięte. Nagle poczułam jak ktoś kładzie swoje dłonie na moich. Otworzyłam oczy i obróciłam głowę. To był Liam. Odwróciłam się w jego stronę i szeroko się uśmiechnęłam. Chłopak odwzajemnił uśmiech i objł mnie w talii delikatnie mnie do siebie przyciągając. Patrzyliśmy sobie w oczy i nasze twarze się do siebie zbliżały. Nasze usta w końcu sie zetknęły. Jejku, jak on świetnie całuje... Chyba jako jedyny wie, że mam aparat.

*** Oczami Liama ***
Kocham ją... Kocham ją przytulać. Kocham ją całować. Kocham ją dotykać. Kocham jej uśmiech. Kocham jej oczy. Kocham jej włosy. Kocham ją jak nikogo nigdy wcześniej. Jejku... Jak ona świetnie całuje...
T: Bella... Ups, sorki...- oboje z Bellą się zaczerwieniliśmy.
B: Co tam?- spytała odchrząkując i uśmiechając się nieśmiało. Wygląda wtedy tak ślicznie.
T: Masz coś do picia? Bo Niall z przejedzenia dostał czkawki.
B: Jasne. Wszyscy się zaśmialiśmy i Bella podała Tomkowi tacę ze szklankami.- Jak będziecie czegoś potrzebować to po prostu bierzcie. Chłopcy wiedzą co gdzie jest.
T: A ty?- chciałem zapytać o to samo.
B: Przepraszam, ale ja pójdę się położyć. Jestem totalnie padnięta.- pogłaskała mnie po klacie i pocałowała mnie w usta. Sięgnęła jedną szklankę z tacy i włożyła do niej słomkę. Z lodówki wyjęła mleko i nalała sobie pełną szklankę. Zostawiła nas samych w kuchni i poszła do siebie. Wróciliśmy do salonu ale ja myślami byłem zupełnie gdzie indziej.

*** Oczami Belli ***
Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Sączyłam mleko przez słomkę. Tęskniłam za tym pokojem. Za całym domem tęskniłam. Do mojej sypialni był dołączony balkon. Łączył on trzy pokoje. Sypialnię moją, Liama i Zayna. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałam, że tak szybko pokocham zespołowego Daddy'ego. Jestem niesamowitą szczęściarą, że ich wszystkich poznałam. Jednak ja i wszsytkie moje problemy są dla nich obciążeniem. Przecież to tutaj jest mój dom. Co prawda odnalazłam brata i dowiedziałam się o mojej rodzinie. W dodatku zdobyłam świetnego chłopaka, którego kocham. Mam też wspaniałych przyjaciół... Ale... No własnie... To okropne "ale"... Czy oni będą w stanie się tak dalej dla mnie poświęcać? Nie chcę być przez nich ani utrzymywana, ani traktowana jako biedna dziewczyna, która ma w życiu ciężko i wiele już przeszła... Mam teraz do podjęcia trudną decyzję do podjęcia. Zostać w domu i już, prawdopodobnie, nigdy nie zobaczyć chłopców czy pojechać z nimi i wystawić mój rodzinny dom na sprzedarz bo wątpię żebym kiedykolwiek do niego wróciła...
Minęła już prawie godzina a ja nadal wyliczam plusy i minusy obu wyjść. Zeszłam do kuchni bo znowu zachciało mi się pić. Zawsze porusząłam się bezszelestnie i tak też było tym razem. Wyciągnęłam z lodówki mleko i nalałam sobie do pełna. Tomek nadalu nas był. Nie dziwi mnie to, że dobrze się dogdują bo Tomek to miły chłopak. Nagle usłyszałam coś dziwnego.
T: Nie możecie tego zrobić!- powiedział podniesionym głosem.
N: Dlaczego?
T: Bo...
Li: Bo co?
Z: Zabronisz nam?
Lou: Przecież Bella nie jest twoją własnością.
T: Ale waszą własnością też nie jest! Myślicie, że rzuci wszystko co tutaj ma i pojedzie z wami? W dodatku ze świadomością, że żadko kiedy, jeśli już wogóle będzie widziała swój dom? Czy wy jesteście głupi? W dodatku mnie i Bellę coś łączy. Już od dawna coś do siebie czujemy... Nie możecie jej stąd tak poprostu zabrać.- w tym czasie przeszłam trochę bliżej. Wzięlam dużego łyka mleka.- Ja ją kocham.
J: Co?!- wyplułam wszystko ca miałam w buzi i zaczęłam się krztusić. Harry szybko do mnie podbiegł i zaczął mnie klepać po plecach. Louis do nas dołączył i wziąl ode mnie szklankę. Odstawił ją na podłogę i podniósł moje ręce do góry. Miałam na sobie taką koszulkę więc moje cycki praktycznie wyszły na wierzch.Harry to zauważył i pociągnął delikatnie moją bluzkę do dołu. Kiedy już trochę mi się polepszyło spojrzałam załzawionymi oczami na Tomka. Harry dalej mnie przytrzymywał bo byłam trochę słaba.
J: Co ty powiedziałeś?- spytałam jeszcze trochę kaszląc
T: Kocham cię. Wróć do mnie proszę.- mówił po polsku co wszystkich rozwścieczyło.
J: Myślisz, że jak nagle mi powiesz, że mnie kochasz to do ciebie wrócę? Nie bądź naiwny!
T: Dobrze wiem, że nie przestałaś mnie kochać!
J: Skąd ty to możesz wiedzieć? Nie jesteś mną! NIe siedzisz w mojej głowie i nie znasz wszystkich moich myśli! Jak widać nie znasz mnie!
T: Doskonale cię znam! Karolina jest twoją siostrą! Wiedziałaś o tym?!
W tym momencie do oczu napłynęły mi łzy. Nie miałam pojęcia skąd on wie. Spojrzałam na Nialla ale on też był zszokowany. Wybiegłam z salonu i ostatkiem sił rzuciłam się na łóżko zatrzaskując za sobą drzwi.

*** Oczami Nialla ***
J: Skąd ty wogóle wiesz, że Karolina jest jej siostrą?- spytałem kiedy Bella wybiegała z salonu.
T: Co cię to obchodzi? Kim ty wogóle jesteś?
J: Jestem jej bratem! Skąd wiesz, że są siostrami? I od jak dawna to wiesz?- w tym momencie Liam wybiegł za Bellą.
T: Wiem od ojca Karoliny. Zakazał mi o tym komukolwiek mówić. Powiedział mi kiedy dziewczyny skończyły osiemnaście lat.

*** Oczami Liama ***
Zupełnie nie rozumiałem tego co mówią ale widząc Bellę ze łzami w oczach na pewno nie było to nic miłego. Pobiegłem zaraz za nią. Zamknęła za sobą drzwi na klucz. Na całe szczęscie nasze pokoje łączył balkon. Było dosyć ciepło więc cały czas były otwarte. Wszedłem do niej do pokoju i zobaczyłem ją leżącą na brzuchu. Twarz miała wtuloną w poduszki. Cały czas szlochała.
J: Skarbie... Wszystko okej?- boże nie mogłem wymyślić czegoś lepszego? Nie odpowiedziała. Podszedłem do niej i usiadłem obok na łóżku. POgłaskałem ją po plecach a ona powoli się podniosła do pozycji siedzącej. Spojrzała mi w oczy i mocno się we mnie w tuliła.
B: Nic nie jest w porządku...- szepnęła i znowu zaczęła płakać. Przytuliłem ją mocno i czekałem aż się uspokoi. Wszelkie słowa były by tu teraz zbędne.

*** Oczami Harry'ego ***
Niall przed chwilą strzelił Tomkowi w twarz i wyrzucił go z domu. Wrócił do salonu i z oczu popłynęły mu łzy.
H: Co to miało być?
Lou: Niall? Co on mówił? O co mu chodziło?
N: Zayn. Idź po Liama i Bellę.
Chłopak wykonał polecenie i po kilku chwilach cała trójka pojawiła się w salonie. Bella była cała zapłakana.
Kiedy wszysc już zajęli miejsca siedzące Niall zaczął mówić.
N: Ja i Bella jesteśmy rodzeństwem.- myślałem, ze sie przesłyszałem.
H: Słucham?
N: Nie przerywajcie. Kiedy miałem trzy lata zostałem przeniesiony do rodziny zastępczej. To długa historia nie na teraz. W każdym bądź razie mamy tych samych rodziców. Oboje pochodzimy z Polski. To tłumaczy dlaczego tak swobodnie rozmawiałem z Bellą po polsku. Bella mnie nie pamiętała bo miała zaledwie trzy miesiące kiedy nas rozdzielono.
B: Rodzice nie opowiadali mi o Niallu ani dalszej rodzinie.
N: To dlatego mnie nie poznała. Kiedy zobaczyłem jej znamię. Bella pokaż im. Byłem już pewien.
Dziewczyna odwróciła się do nas tyłem i lekko obsunęła spodnie, które miały podwyższony stan. Naszym oczom ukazało się znamie w kształcie serduszka. Chłopak pokazał nam swoje znamię. Były identyczne.
N: Przez wiele lat ją poszukiwałem. Kiedy dowiedziałem się, że nasi rodzice zginęli w wypadku popadłem w depresję. To dlatego chodziłem do terapeuty. Louis jako jedyny wiedział. Przepraszam, że wam nie powiedziałem ale nie miałem wtedy siły tłumaczyć tego komukolwiek więcej. Dzięki tobie Liam, moje życie znowu nabrało kolorów. To ty przyprowadziłeś Bellę do domu. Jesteście w sobie zakochani. Życzę wam wszystkiego dobrego bo według mnie oboje się potrzebujecie.

*** Oczami Belli ***
J: Niall. Wyjaśnij wszystko dalej sam. Ja się muszę położyć.
Poszłam do pokoju a brat dalej wyjaśniał chłopcom całą zaistaniałą sytuację. Leżałam na łóżku i znowu zaczęłam myśleć nad tym, które z dwóch wyjść wybrać.

*** Oczami Nialla ***
Kiedy opowiedziłem im juz całą moją historię siedzieli wgapieni we mnie ze zdziwieniem.
J: Słuchajcie... Jest jeszcze jedna sprawa... Chodzi bezpośrednio o Bellę... Ona właśnie wróciła do domu... Dam sobie rękę uciąć, że właśnie myśli o tym czy nie zostać w domu. Nie z powodu Tomka. To jest pewne. Ona po prostu ma taki charakter. Nie będzie chciała być przez nas utrzymywana...
H: Ale przecież przed chwilą sam powiedziałeś, że Bella kocha Liama. Ty z kolei jesteś jej bratem. Ma w nas wszystkich oparcie. Traktujemy ją jak młodszą siostrę.
Li: Niall, błagam... Powiedz, że ona mi tego nie zrobi... Powiedz, że nas nie zostawi...
Nie mogłem mu niczego obiecać. Harry nagle zerwał się z kanapy i z łzami w oczach ruszył w kierunku schodów.
J: Harry! Harry, proszę cię! Harry, zostaw ją teraz samą, błagam!

--------------------------------------------------------------------------
Hej :) Boziu... W końcu przebrnęłam... Męczyłam się nad tym rozdziałem bo w związku z przygotowaniami do jutrzejszego wyjazdu cały czas musiałam coś dopakowywać, szykować i takie tam. Co do rozdziału to chyba mi nie wyszedł. Nie wiem. Sami oceńcie. Dziękuję za coraz większą ilość wejść. Nadal proszę o komenarze. To dla mnie naprawdę ważne.
Mam nadzieję, ż euzbroicie się w cierpliwość i spokojnie będziecie czekać na następny rozdiał, który pojawi się najprędzej w środę. Czyli dokładnie za tydzień.
Pozdrawiam wszystkich czytelników, którzy są tu od samego początku :)
Ola :)

Rozdział XX

Siedzę sobie w pokoiku i patrzę przez okno. Cały czas męczą mnie pewne myśli. Dlaczego akurat tak musiało się to wszystko potoczyć? Nie wiem. Nikt tego nie wie... Ale przecież gdyby to się tak nie potoczyło to Niall nie byłby teraz sławny, ja nie miałabym tak wspaniałego chłopaka i tych wariatów za przyjaciół. Wielokrotnie się nad tym zastanawiałam, ale widocznie tak miało być. I cieszę sie teraz, że akurat tak się zadziało. Z rozmyślań wyrwał mnie dotyk prawie, że gorących dłoni na moich biodrach. Odwróciłam sie gwałtownie i ujrzałam Liama. Usmiechnęłam się do niego ciepło i przypomniałam sobie, że nadal siedzę w samej bieliźnie.
J: Przestraszyłeś mnie.- powiedziałam a on cicho się zaśmiał  i pocałował mnie w szyję.
Li: Przepraszam kochanie.- uśmiechnął się uroczo.
J: Zayn już wstał?
Li: Nie wiem. Widziałem tyle Hazzę.
J: Razem z Niallem i Lou. Są w kuchni.
Li: A ja z tobą.
J: No coś ty? Naprawdę?- powiedziałam z ironią i oboje się zaśmialiśmy. - Dobra. Idę obudzić naszą śpiącą królewnę. Ty idź na dół. Może chłopcy ci coś jeszcze zostawili.
Zostawiłam Liama samego w pokoju i ruszyłam do sypialni Zayna.

*** Oczami Zayna ***
Leżałem na łóżku wiedząc, że powinienem już wstać. Ktoś wszedł do mojego pokoju. Jednak ja nadal nie otwierałem oczu. Nie miałem siły.
B: Zayn? Śpisz?- spytała dziewczyna ale nie odpowiedziałem. Słyszałem jak do mnie podchodzi i siada obok na łóżku.
B: Zayn?- powiedziała głośniej. Poczułem na głowie dotyk jej chłodnej dłoni. Przeczesała mi włosy palcami i pogłaskała po policzku.- Wstawaj śpiochu.- otworzyłem powoli oczy i spojrzałem w jej błękitne tęczówki.
J: Hej księżniczko.- posłałem jej ciepły uśmiech.
B: Hej śpiąca królewno. Wstawaj i idź się umyć ja wam muszę ciuchy naszykować.- wyszczerzyła sie do mnie ukazując szereg swoich białych ząbków.
J: Czekaj. Ty masz aparat?
B: Tak mam. Ale jak coś to ty o tym nie wiesz.
J: Jejku.. Przerażasz mnie.
B: Czym? Aparatem?
J: Nie. Zachowujesz się jak nasza mama. Może mi jeszcze powiesz, że śniadanko czeka w kuchni?
B: Bo czeka. Więc jak chcesz się jeszcze załapać to radzę ci się pospieszyć. No juz marsz do łazienki.- udawała mamuśkę. Szkoda, że nie będzie miała tego dziecka, bo byłaby świetną matką.
Nim zwlokłem się z łóżka ona już buszowała w stercie moich niedopakowanych ubrań.

*** Oczami Belli ***
Mulat wygramolił sie z łóżka i ruszył w kierunku łazienki. Poszłam na chwilę do siebie. Założyłam na siebie te ciuchy (z wyjątkiem butów), a na nogi zwykłe kremowe converse. Przeszłam po pokojach chłopców i wybrałam im to. Dopakowałam pozostałe ubrania i kosmetyki do malutkiej walizki i byliśmy gotowi. Zeszłam na dół ze swoimi walizkami. Jednak te bicepsy się do czegoś przydają w życiu. Jedna walizka ważyła z dwadzieścia kilo. Zaniosłam je do auta i wróciłam do domu.
J: Chłopcy znieście bagaże na dół! W miarę sprawnie ale bez strat na zdrowiu i życiu!- dodałam, bo jeśli powiedziałam im kiedyś 'szybko' to mało co się nie pozabijali z tego pośpiechu. Po kilku minutach juz wszystkie bagaże stały przed autem. Dobr pięć minut główkowałam nad tym jak te walizki poukładać. Auto nie jest ałe ale walizek jest trzynaście. Po kilku próbach razem z Niallem i Louisem udało mi się je jakoś upchnąć. Stanęliśmy wszyscy przed domem i spoczęliśmy w grupowym uścisku. Patrzyliśmy się na dom i widać było, że każdy wspomina to wszystko co się tu zdarzyło.
J: Kocham was chłopcy.- powiedziąłam cicho i wszyscy na mnie spojrzeli.
H: My ciebie też slonko.- szepnął i mocno mnie do siebie przytulił.
Li: Uważaj bo poczuję sie zazdrosny.
Wszyscy się zaśmialiśmy i wsiedliśmy do auta. Droga na lotnisku minęła nam w mgnieniu oka. W drodze śpiewaliśmy ich piosenki. W momencie kiedy spiewaliśmy 'Everything about you' Zayn się zamyślił na czas swojej solówki i niestety zaśpiewałam ją sama. Chłopcy byli zdziwieni, że udało mi się to zaśpiewać. Ja momentalnie oczywiście zrobiłam się czerwoniutka jak spodnie Zayna. 
Sama odprawa i lot też minęły szybko.

*** Oczami Nialla ***
W końcu wylądowaliśmy. Prawie całą podróż przegadałem z Bellą. Chłopaków chyba troche denerwowało to, że nic nie rozumieją. Razem z Bells widzieliśmy zazdrosne spojrzenia Liama i Zayna, przyjazne spojrzenia Louisa i nieco zdezorientowane miny Harrego. Przeszliśmy już odprawę, teraz idziemy po bagaże. Bella jest trochę podenerwowana. Widocznie obawia się tego co zobaczy w domu. Doskonale ją rozumiem. Sam się denerwuję tym co zobaczę. Po raz pierwszy od 23 lat jestem w Polsce. Lądowaliśmy w Łodzi. Stamtąd mieliśmy pojechać do domu Belli. Boję się, że jeśli już wróci do domu to nie będzie chciała wyjżdżać. A ja nie chcę znów jej tracić.

*** Oczami Belli ***
Nareszcie u siebie. Polska… Kocham ten kraj. Muszę przyznać, że tęskniłam za Zgierzem. Co prawda to małe miasto i mało kto z zewnątrz o nim wie ale jest całkiem przytulny. Mam pewną niespodziankę dla Nialla. Rodzice w testamencie zapisali mi nasz dom. Kiedy skończyłam osiemnaście lat i mogłam już pracować, postanowiłam stać się samodzielna i tam zamieszkać. Kiedy byłam na studiach wynajmowałyśmy z Karoliną kawalerkę bo dojazdy były wykańczające. Kiedy miałam wolne oczywiście tu przyjeżdżałam. Cholera… Strasznie się boję tego, co zastanę w domu.

*** Oczami Liama ***
Dobrze, że razem z nami przyleciał też nasz samochód. Nie wiem, jak inaczej zabralibyśmy się z tymi wszystkimi bagażami. Idziemy teraz na parking. Spojrzenia wszystkich ludzi są po prostu boskie. To zdziwienie i jednocześnie rozbawienie na ich twarzach jest nie do opisania. Ta część Łodzi jest chyba dużo oddalona od centrum. Jest tu cicho i pusto. No pomijając hałas, który robią samoloty. Jestem bardzo ciekawy jak wygląda rodzinny kraj osoby, którą bardzo kocham.

*** Oczami Harrego ***
Naprawdę zupełnie nie wiem o co chodzi między Niallem i Bellą. Louis jako jedyny wydaje się nie być zdziwiony całą tą sytuacją. Do niego mam największe zaufanie. Chłopcy się śmieją, że jesteśmy zupełnie jak małżeństwo. Kocham Louisa. I to nie jak brata… To co do niego czuję jest czymś więcej…

*** Oczami Louisa ***
To ważny dzień zarówno dla Belli jak i dla Nialla. Oboje wrócili do swojego kraju. Nialler tak długo czekał na ten dzień.
J: Chcesz prowadzić?- spytałem Belli kiedy spakowaliśmy już wszystko do samochodu.
B: A mogę?
J: Jasne. Poza tym, tobie będzie łatwiej.
B: Co masz na myśli?
J: Ty lepiej znasz okolicę.
B: No dobrze. Dziękuję.- powiedziała i mocno mnie przytuliła. Pocałowałem ją w czubek głowy i wsiedliśmy do auta.
Bella musi się strasznie martwić tym co zastanie w domu. Widać to po niej.

***  Oczami Belli *** [włącz]
Już prawie jesteśmy. Jeszcze z dziesięć minut I będziemy na miejscu. Cholernie się stresuję. Nie wiem jak zareaguję na to co zobaczę. Nie wiem jak zareaguje Niall na moją niespodziankę. Nawet nie wiem czy chłopcy wiedzą, że jesteśmy rodzeństwem. Cały czas zastanawiam się jak źle to wszystko wygląda. Jednak ja tu niczego nie zmienię. Niall jest praktycznie przyklejony do szyby. Chłopak z wielkim uśmiechem patrzy na swoje rodzinne miasto. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam tak szczęśliwego człowieka jakim jest teraz mój brat.
H: Daleko jeszcze? Muszę do toalety.- powiedział skrępowany a ja cicho się zaśmiałam.
J: Nie. Już jesteśmy.- skręciłam w lewo i wjechałam na podjazd. Jak tylko się zatrzymałam Niall wyleciał z samochodu. Zgasiłam silnik i wysiadłam zaraz za nim. Podeszłam do chłopaka i delikatnie się uśmiechnęłam.
J: Niespodzianka.- szepnęłam mu do ucha i objęłam go delikatnie. Do oczu nagromadziło mu się pełno łez.
N: T-to jest…
J: Tak. To jest nasz dom braciszku.
N: Dlaczego nie powiedziałaś?
J: Chciałam ci zrobić niespodziankę.
N: Dziękuję…- powiedział i pocałował mnie w czoło.
Lou: Daniel, Iza…- odwróciłam się zszokowana i spojrzałam na szatyna.
J: Skąd ty?
N: Ja mu powiedziałem. Już o dawna wie.
J: Reszta też wie?
N: Nie, tylko on.
Lou: Okej, nic nie rozumiem z tego co mówicie ale mam do ciebie pytanie Bells.
J: Tak?
Lou: Od razu wchodzimy wszyscy czy chcesz wejść sama?
J: A mogę wejść sama?
H: Przepraszam cię słoneczko ty moje przenajjaśniejsze ale ja muszę do kibelka. Obiecuję, że nie będę ci przeszkadzał.
J: Jasne.- wzięłam Loczka za rękę i pociągnęłam go w stronę domu.
N: Bella. Klucze…- powiedział i wyciągnął do mnie pęczek należący niegdyś do Grega.
J: Dzięki…- chwyciłam klucze i ruszyłam do drzwi. Szybko je otworzyłam i znalazłam się w domu. To było coś strasznego. Wszędzie leżały zdjęcia, papiery, potłuczone szkło i ramki, poprzewracane lampy i wazony… Wskazałam Loczkowi łazienkę i przeszłam cały parter. Weszłam na piętro i zobaczyłam w zasadzie to samo co na dole. Weszłam do łazienki i na lustrze było napisane „Giń szmato”. Nawet nie wiem kiedy łzy zaczęły spływać mi po policzkach. Weszłam na strych. Tam widocznie nie dotarli. Było tu zupełnie czysto. Podeszłam do dużej starej szafy. Otworzyłam ją i podniosłam jej dno. Uklęknęłam i wyjęłam z szafy pudełko ze wszystkimi najcenniejszymi rzeczami, które posiadałam. Nic nie było ruszone.
H: Bella? Gdzie jesteś?
J: Na strychu.- starłam łzy, które spływały mi po policzkach i po kilku sekundach w drzwiach stanął Harry. Podszedł do mnie i mocno mnie przytulił siadając obok. Kiedy znalazłam się w jego objęciach zaczęłam szlochać. Loczek głaskał mnie po włosach i plecach ale to nic nie dawało. Słyszeliśmy jak chłopcy wchodzą po schodach. Za chwilę zza drzwi wyłonił się Niall. Zaraz za nim Liam, Zayn i na końcu Louis. Wszyscy się rozejrzeli i w jednym momencie spojrzeli na mnie. Podeszli do nas i usiedli na podłodze tworząc kółko. W pewnym momencie Liam zaczął cicho śpiewać. [link- moments]
Li: Shut the door, turn the light off
     I wanna be with You
     I wanna feel your love
     I wanna lay beside you
     I can not hide this even though I try- chwycił dłoń I śpiewał dalej.
     Heart beats harder
     Time escapes me
     Trembling hands touch skin
     It makes this harder
     And the tears stream down my face
H: If we could only have this live for one more day
     If we could only turn back time
(w)szyscy: You know I’ll be
     Your life, your voice, your reason to be
     My love, my heart
     Is breathing for this
     Moment in time
     I’ll find the words to say
     Before you leave me today
N: Close the door, throw the key
     Don’t wanna be reminded
     Don’t wanna be seen
     Don’t wanna be without you
     My judgment is clouded
     Like tonight’s sky
Lou: Hands are silent
     Voice is numb
     Try to scream out my lungs
     It makes this harder
     And the tears stream down my face
H: If we could only have this life for one more day
     If we could only turn back time
W: You know We’ll be
    Your life, your voice, your reason to be
    Our love, our hearts
    Are breathing for this
    Moment in time
    We’ll find the words to say
    Before you leave us today
Z: Flashes left in my mind
    Going back to the time
    Playing games in the street
    Kicking balls with my feet
    Dancing on with my toes
    Standing close to the edge
    There’s a pile of my clothes
    At the end of your bed
    As I feel myself fall
    Make a joke of it all
W: You know We’ll be
    Your life, your voice, your reason to be
    Our love, our hearts
    Are breathing for this
    Moment in time
    We’ll find the words to say
    Before you leave us today…
Zupełnie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Tym razem z oczu płynęły mi łzy wzruszenia i szczęścia. Ich ciche głosy brzmiały tak cudownie. Byłam teraz taka szczęśliwa, że mam ich obok. Chłopcy wstali i pomogli mi się podnieść. Spoczęliśmy wszyscy w grupowym uścisku. Przynajmniej przez chwilę mogłam zapomnieć o tym co czeka mnie na piętrach poniżej.


Tych pięciu wariatów to najwspanialsi ludzie na świecie. Niall pojechał ze mną do sklepu po kartonowe pudła i worki na śmieci oraz po coś do jedzenia bo lodówka była całkiem pusta. Kiedy wróciliśmy część rzeczy była już poukładana na kilka kupek.
J: Wchodził ktoś na piętro?- spytałam bo zobaczyłam otwarte okno na półpiętrze, które wcześniej było zamknięte.
H: Tylko z tobą.
J: A otwierał ktoś okna?
H: Tylko na dole.
J: A na półpiętrze?
H: Nie. Bells, słonko. Stało się coś?
J: Niall. Odnieś zakupy do kuchni. Ja muszę coś sprawdzić.
Podałam mu wszystkie torby, które trzymałam i po cichu weszłam na górę. Sprawdzałam pokój po pokoju. Ostatni był mój. Uchyliłam lekko drzwi i zobaczyłam, że ktoś tam jest. Wzięłam do ręki telefon i wysłałam Niallowi Sms-a.
Brat. Ktoś jest w moim pokoju. Zachowujcie się normalnie. Zadzwoń na policję i przyjdź na górę. Po cichu. Później rób  wszystko co ci powiem.
Usłyszałam, że dostał wiadomość i weszłam do pokoju. Drzwi zostawiłam uchylone.
J: Co ty tu robisz?- spytałam rozpoznając Grega.
G: Stoję.- powiedział odwracając się w moją stronę.
J: Spostrzegawczy jesteś. Czego chcesz?
G: Spokojnie maleńka.
J: Nie mów tak do mnie. Czego chcesz?
G: Lubię, kiedy się złościsz. Jesteś wtedy taka seksowna.- powiedział zbliżając się do mnie. Chciał chwycić mój policzek ale się odsunęłam.
J: Powiedz co tu robisz i czego ode mnie chcesz.
G: W zasadzie mógłbym cię spytać o to samo.
J: Żartujesz sobie ze mnie? Ja tu mieszkam w przeciwieństwie do ciebie. Ostatni raz pytam. Czego ode mnie chcesz?
G: Spokojnie…
J: Spokojnie będzie jeśli stąd wyjdziesz. Wynoś się stąd. Znikaj z mojego życia. Nie chcę cię już więcej widzieć. Rozumiesz? Wynoś się!- zaczęłam unosić głos bo słyszałam kroki Nialla.
G: Zamknij się suko!
J: Bo co?! Uderzysz mnie? Nie boję się ciebie!
G: Powtarzam stul pysk szmato!
N: Nie będziesz tak nazywał mojej siostry skurwysynie.- powiedział wchodząc do pokoju.- Policja już tu jedzie.
G: Siostra? Przecież ty nie masz rodzeństwa!
J: A jednak! Za słabo mnie znasz mój drogi.
G: Doskonale cię znam! Jesteś tylko głupią dziwką, która tylko udaje taką grzeczną! Doskonale wiem, że mi się nie oprzesz.- chwycił mnie za nadgarstek i spróbował do siebie przyciągnąć.
N: Zostaw ją gnoju!- ruszył w jego stronę.
J: Daniel! Zostaw nas samych. Już.
N: Żartujesz sobie?
J: Wyjdź.- udając wkurzonego wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami a ja spojrzałam prosto w oczy swojemu napastnikowi. – Czego chcesz?
G: Ciebie…- przyciągnął mnie do siebie i wpił się w moje usta. Zaczęłam odwzajemniać pocałunki żeby go zmylić. Kiedy po jakimś czasie się ode mnie odsunął chwyciłam czule jego policzki i z całej siły kopnęłam go w krocze. Chłopak zgiął się w pół. Z łokcia uderzyłam go w plecy co spowodowało, że upadł. Przycisnęłam go kolanem do podłogi. Drugą nogą obezwładniłam jego dolne kończyny a rękoma wykręciłam mu ramiona tak, że nie mógł się ruszyć.
J: Niall…- powiedziałam normalnym tonem a chłopak zaraz wpadł do pokoju z dwoma funkcjonariuszami. Szybko skuli go w kajdanki zebrali ode mnie zeznania i zniknęli.

-------------------------------------------------------------------------------
Hej, jednak udało mi się dziś coś napisać. Zabieram się od razu za następny ;)
Proszę o komentarze z opiniami :) Z góry dziękuję.
Ola




Ode mnie :)

Hej wszystkim :) Mam wam coś do powiedzenia. Następny rodział pojawi sie najprędzej za tydzień. Wyjeżdżam do Włoch na pięć dni. Mam nadzieję, że trochę mnie tam natchnie do pisania bo już zaczyna mi brakować pomysłów. No nic. Mam nadzieję, że mi wybaczycie tą przerwę i uzbroicie się w cierpliwość.

Co do bloga, to mam 600 wejść a komentarzy dalej mało. Wiem, narzekam, ale to dla mnie ważne. Z resztą chyba jak dla każdego bloggera. Wasze opinie i wszelka krytyka mile widziane. A to przecież ani nie boli ani nic nie kosztuje. Mam rację? Czekam więc na wyrażanie waszych zdań na temat rozdziałów.

Pozdrawiam wszystkich
Ola :)

sobota, 18 sierpnia 2012

Rozdział XIX

Przed chwilą skończyłam pakować wszystkie walizki. Dowiedziałam zię naprawdę wielu rzeczy o mojej rodzinie.
N: Bella...- powiedział już trochę senny.
J: Tak?- spojrzłam na niego.
N: Będziesz chciała podjechać do swojego mieszkania?
J: No, chciałabym zobaczyć w jakim jest stanie...
N: Mhm. Okej.
J: W zasadzie jak długo tam będziemy?
N: Trzy-cztery dni.
J: To w zasadzie możemy się zatrzymać u mnie. Wszyscy się pomieścimy.
N: Karolina tam była...- powiedział i spuścił wzrok.
J: Jest bardzo źle prawda?- spytałam wnioskując to po jego twarzy.
N: Nie jest dobrze...- powiedział nie chcąc mówić 'tak'.
J: Po co Karolina tam poszła?
N: Bo ją o to poprosiłem. Jak tylko zobaczyłem twoje zdjęcie od razu napisałem jej maila, informując, że odnalazłem siostrę. Kazała mi cię opisać. Pewnego razu zrobiłem ci szybko zdjęcie tak, że nawet nie zauważyłaś. Wysłałem jej a ona od razu odpisała, że z tobą mieszkała. I, że wie gdzie masz dom. Posżła tam. Znalazła klucze ale niczego nie dotykała. Zadzwoniła po policję i wszystko im wyjaśniła. Pozwolili jej zabrać klucze. Zamknęła dom. Nic nie ruszała.
J: Dobrze... No trudno. Wy pozałatwiacie swoje sprawy a ja posprzątam w tym czasie.
N: Przecież ci pomożemy.
J: Nie trzeba. Ale to miłe z twojej strony.
Przytuliłam się do brata. Leżeliśmy tak w ciszy aż w końcu oczy same mi się zamknęły.

*** Oczami Zayna ***
Dlaczego Niall nie powiedział, że mówi po polsku? Jest już druga a oni dalej rozmawiają. Niall nigdy nie mówił o swojej rodzinie i korzeniach. Często rozmawiał z kimś przez telefon w obcym mi języku. Przyznam, że Nialler zawsze był dla mnie zagadką. Mam już trochę dosyć tej jego tajemniczości. W dodatku dziwnie zachowuje się w stosunku do Belli. Milczą już jakś czas. To trochę podejrzane. Tak, wiem. Rozmawiają - źle. Milczą - jeszcze gorzej. Nie wytrzymam dłużej. Wstałem i wyszedłem z pokoju. Jestem ostatnim debilem. Pokój Belli był zaraz obok mojego. Drzwi były uchylone. Zajrzałem do środka i ujrzałem dwójkę blond włosych, przytulonych do siebie. Smacznie spali. Noce bywały chłodne a oni leżeli w samej bieliźnie. Podszedłem do nich i nakryłem kocem, który spadł z łóżka. Pocałowałem Bellę w czoło i wróciłem do siebie. Długo nie mogłem zasnąć ale w końcu mnie zmogło.

*** Oczami Liama ***
Jest już druga a ja nadal nie mogę zasnąć. Zastanawiam się dlaczego Niall siedzi z Bellą tak długo. Cały czas rozmawiają. Pewnie po polsku bo kompletnie nic nie rozumiem. Czy Nialler byłby w stanie odbić mi dziewczynę? W sumie go rozumiem. Bella jest naprawdę piękną i mądrą kobietą. W dodatku świetnie gotuje. A on uwielbia jeść. Wszyscy to wiedzą. Wydaje mi sie czasem, że on ją zna w każdym szczególe. Od razu powiedział, że to dobra dziewczyna. Ale jest pewna rzecz, która mnie zdziwiła. Oboje na plecach mają znamię w kształcie serca. U obojga z nich słodko to wygląda. W dodatku jego reakcja kiedy zobaczł zdjęcie jej rodziców. Jak tylko na nie spojrzał stał się nieobecny i uciekł do kuchni. Nie wiem co to wszystko znaczy...

*** Oczami Harrego ***
Jest już po drugiej. Zayn przed chwilą wrócił do siebie. Biedaczek, znowu zakochał się w nie tej co trzeba... Nie mogę spać. Jak już mi się uda zasnąć to śnią mi się koszmary. Wstałem z łóżka i po cichu przeszedłem do pokoju Louisa. Siedział na łóżku i spoglądał na mnie smutnymi błękitno-szarymi oczami.

*** Oczami Louisa ***
Hazza wszedł do mnie bez pukania. Zawsze to robił kiedy nie mógł zasnąć. Usiadł obok i spojrzał na mnie swoimi zielonymi iskierkami. W nocy kiedy światło odbijało mu się od oczu wyglądał jak chochlik. Uśmiechnął się do mnie słodko i zrobił maślane oczy. Spróbowałem odwzajemnić uśmiech ale chyba mi nie wyszło.
H: Lou... Co jest?- spytał kładąc swą ciepłą dłoń na moim kolanie.
J: Nic... Nie mogę zasnąć i tyle.
H: Ja też... Cały czas śnią mi się koszmary.- z jego ślicznej twarzyczki zniknął uśmiech.
J: Chcesz spać ze mną?- spytałem otwarcie, choć znałem odpowiedź. Zawsze iedy męczyły go złe sny spał ze mną. Pokiwał głową i oboje weszliśmy pod kołdrę. Chłopak wtulil się w mój tors i oboje po kilku minutach zasnęliśmy. Jednak nawet przez sen męczyły mnie pewne myśli. Ja jako jedyny z zespołu wiem, że Bella jest siostrą Nialla. Ja jako jedyny znam całą jego historię. Ja jako jedyny wiem, ż ejego prawdziwe imię brzmi Daniel. Już po kilku miesiącach znajomości Niall mi o tym wszystkim opowiedział. Zawsze go wspierałem. Próbowałem mu jakoś pomóc ale nie miałem zielonego pojęcia jak to zrobić. Biedak tracił nadzieję, że kiedy kolwiek ją odnajdzie. Był taki okres, że Niall popada w depresję. Chodziłem z nim do terapeuty. Coś mu to pomagało ale nigdy nie doszedł do siebie w pełni. Potrafił przepłakać całą noc. Było mi go wtedy tak szkoda, że sam zaczynałem płakać widząc jego łzy. Naprawdę dużo w życiu przeszedł...

                                                    **********

Wybija piąta rano. W każdym pokoju rozbrzmiewał już budzik. Wszyscy powoli wstawali z łóżek. Z jednym wyjątkiem. Mnie. Nie śpię już od godziny. Jak wstałam, poszłam się umyć. W samej bieliźnie poszłam do kuchni i zrobiłam nam wszystkim śniadanie. Właśńie kończyłam jeść kanapkę kiedy do kuchni wszedł zaspay Niall. Braciszek spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Odwzajemniłam uśmiech i przełykając ostatni kęs kanapki wstałam z mmiejsca. Przystanęłam przy blondynie i pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się szeroko i przeczesał włosy palcami.
J: Ja się idę ubrać. Naszykować wam ciuchy?
N: Jasne, dzięki. To dla nas?- spytał wskazując na naprawdę sporą górę kanapek. Pokiwałam głową i ruszyłam w stronę schodów. Idąc patrzyłam pod nogi, żeby nie potknąć się o żadną walizkę. Zaraz przed pierwszym stopniem wpadłam na Harrego. Jakie to moje "szczęście" jest natrętne.
J: Harry! Ubrał byś się w końcu!- powiedziałem wbiegając po schodach.

*** Oczami Nialla ***
Bella jest kochana. Ma to po mamie. Po mimo tego, że nikt jej o to nie prosił wstała wcześńiej i zrobiła śniadanie. Do kuchni właśnie wszedł Harry a zaraz za nim Louis. BooBear miał roześmianą twarz a Hazza był cały czerwony i nagi.
Lou: No nieźle się na ciebie wydarła.- zaczął się śmiać. Kiedy szatyn spojrzał się na mnie pytająco wiedziałem, że chodzi mu o to czy powiedziałem o wszystkim Belli. Kiwnąłem głową twierdząco i sie uśmiechnąłem.

-----------------------------------------------------------------------------
Hejka :) Kolejny rozdział. Jest do dupy... Wiem, totalnie go spieprzyłam... Mam nadzieję, że kiedyś wybaczycie.
W zasadzie mam wrażenie, że powinnam pisać do tylko jednej osoby, która jest zawsze na bieżąco za co ogromnie jej dziękuję :) Mam nadzieję, że ta osoba wie, że o nią chodzi ;) Serdeczne pozdrowienia dla niej.
Jednak jeśli poza nią, ktoś to czyta to serdecznie zapraszam na jej nowego bloga. Dopiero co go zaczęła ale już wiem, że będzie świetny: http://my-life-is-suck.blogspot.com/ serdecznie was tam zapraszam.

No i znowu sie rozpisałam. Trudno...

piątek, 17 sierpnia 2012

Rozdział XVIII

To było coś pięknego. Nigdy wczesnej nie widziałam czegoś tak wspaniałego. Myślałam, że śnię. Oczy miałam szeroko otwarte a usta lekko rozchylone. Podziwiałam panoramę Paryża z samego czubka wieży Eiffla. Zayn objął mnie w tali i oparł swój policzek o moją lewą skroń.
Z: Podoba ci się?- spytał cicho.
J: Żartujesz sobie ze mnie? Uszczypnij mnie, albo nie! Skoro to sen, to nie chcę, żeby się kończył. Jest za piękny…- Zayn cicho się zaśmiał. W sumie to mu się nie dziwię.- Zayn… To… To jest najpiękniejszy widok w całym moim życiu… Dziękuję…
Z: To ja Dziękuję, że cię poznałem…- powiedział po czym złożył pocałunek na mojej szyi. Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam smutno w jego brązowe tęczówki.
J: Zayn… Ja… Ja nie mogę… Zrozum ja kocham Liama…
Z: Tak wiem… Przepraszam… Po prostu chciałem żebyś wiedziała… To uczucie pojawiło się nagle… Nie chciałem żeby się pojawiło naprawdę… Pragnąłem, żebyś ułożyła sobie życie z Liamem…
Nie wiedziałam co powiedzieć… Odwróciłam się i wróciłam do podziwiania pięknego Paryża. Poczułam jak dzwoni mi telefon. Wyjęłam go z torebki i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
J: Tak Niall?
N: Hej skarbie.- Ledwo mówił.
J: Niall? Stało się coś?
N: Jest z tobą Zayn?
J: Tak, stoi obok. Niall co się stało?
N: Daj mi go. Szybko.- powiedział szybko.
J: Zayn. To do ciebie…- powiedziałam podając mu telefon.
Z: Tak? Na wieży. Nie wiem. Co?! Za ile? Dobra. Tak już idziemy. Dobra rozumiem.
Oddał mi telefon, który schowałam do torebki.
J: Zayn co się stało?- spytałam zmartwiona. 
Z: Musimy wracać do domu.- powiedział ciągnąc mnie w stronę windy.
J: Ale dlaczego? Zayn do jasnej cholery powiedz mi wreszcie co się stało.- zatrzymałam się i zaparłam tak, że Zayn też musiał się zatrzymać trzymając mnie za rękę.
Z: Później ci powiem. Powiedział i znowu mnie pociągnął ale nieskutecznie.
J: Nie. Powiedz teraz. Inaczej się stąd nie ruszę.
Z: Twój paszport jest już do odebrania. Jutro wylatujemy. Musimy coś załatwić przed trasą.
J: Można trochę jaśniej? Co się dokładnie stało?
Z: Do jasnej cholery nie mam czas ani odpowiedniej wiedzy na twoje pytania!- wrzasnął na mnie a ja nie na żarty się go przestraszyłam. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Podszedł, podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię. Ruszył kierunku windy. Kiedy już w niej stał nerwowo wybijał palcami nieznany mi rytm.
J: Zayn… Możesz mnie już postawić.
Z: Nie. Bo nie będziesz chciała iść.
J: Obiecuję, że będę nawet biegła jeśli tego będzie wymagać sytuacja.
Z: Na pewno?
J: Tak. Przepraszam.- powiedziała a on postawił mnie na podłogę. Szybko wróciliśmy do domu. Kiedy stanęliśmy w salonie Niall wbiegł do domu. Pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Zamknął drzwi na klucz i zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Przeczesywał włosy palcami i co chwila na mnie zerkał. (włącz)
J: Niall, powiesz mi wreszcie o co chodzi?
N: Ja... Nie wiem... Bella daj mi chwilę... To trudne... Muszę sobie coś poukładać...
J: Niall? Stało się coś złego? Proszę powiedz mi... Dlaczego jutro wylatujemy?
N: Bo lecimy do Polski...- powiedział patrząc mi w oczy. Przeszedł mnie jakiś dziwny dreszcz.
J: Po co?-  Chcą mnie tam zostawić... Przszło mi przez głowę ale postanowiłam zaczekać na odpowiedź.
N: Muszę coś zrobić.
J: Niall, ale co? Zaczynam się bać...
N: Bells... Nie bój się... Teraz ci coś powiem. Nie przestrasz się...
J: No dobrze...- powiedziałam niepewnie. Niall wziął głęboki wdech i zaczął mówić.
N: Twoje prawdziwe imię to Izabella. Rodzice wołali na ciebie Bella i tak ci się przyjęło. Kiedy miałaś trzy miesiące twój starszy brat, Daniel, miał poważną operację. Powiedziano jego rodzicom, że nie przeżył. Z niewiadomych powodów skłamali.- oczy wychodziły mi na wierzch a usta coraz mocniej się rozchylały... Chłopak jednak nie przerywał.- Daniel przeżył. Kiedy wyjechaliście z miasta został oddany do adopcji. Trafił do wspaniałych ludzi jednak nigdy nie zapomniał o prawdziwej rodzinie. Tęsknił za nimi i wypytywał o siostrę. W ramach pamięci o niej farbował i nadal farbuje swoje brązowe włosy na jasny blond. Kiedy Daniel miał osiem lat jego zastępcza rodzina przeniosła się do Irlandi. Zmieniono mu imię i nazwisko tak żeby ludzie myśleli, że Daniel jest rodzonym synem tych dwojga. W tej rodzinie nie było innych dzieci poza nim. Jednak po mimo zmiany danych osobowych nie da się przecież zmienić genów... Możesz zdjąć koszulkę? Albo chociaż podsunąć ją do góry?
J: Słucham?- nie wierzyłam w to co słyszę...
N: Podsuń koszulkę. Muszę coś sprawdzić.- podwinęłam bluzkę a on zdjął swoją. Spojrzałam na niego zdziwiona. Rzucił koszulkę na krzesło i chycił mnie w tali. Obrócił mnie do siebie tyłem i lekko przykuncął.
J: Niall... Co ty robisz?- chłopak nie odpowiedział. Pogładził palcem moje znamię i wstał. Obrócił się do mnie tyłem i w oczy od razu rzuciło mi się identyczne znamię jak moje. Chwyciłam go za ramiona i przekręciłam w swoją stronę. Do oczu napływało mi co raz więcej łez. Spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
J: Daniel... To ty?- spytałam po polsku a chłopak szybko mnie przytulił. Oboje wybuchnęliśmy płaczem.
D: Tak bardzo za tobą tęskniłem...- powiedział w naszym ojczystym języku, krztusząc się łzami. Nie wiem kiedy usiedliśmy na podłodze dalej będąc do siebie przytuleni. Jego nagi tors był już cały mokry od moich łez. Odsunęłam się od niego jak tylko trochę się uspokoiliśmy. Otarłam wierzchem dłoni swoje mokre policzki. drugą ręką przetarłam ramię Daniela. Przez tyle lat żyłam ze świadomością, że nie mam już nikogo na tym świecie. A tak bardzo się myliłam.

*** Oczami Nialla ***
Kiedy jej powiedziąłem kamień spadł mi z serca. Myślałem, ze zorientuje się wcześniej. Jednak czego ja mogłem oczekiwać skoro ostatni raz mnie widziała mając trzy miesiące. Ja miałem wtedy cztery lata. Pamiętam jak się cieszyłem, kiedy mama powiedziała, że będę miał siostrę. Skakałem z radości. Rodzice śmiali się ze mnie i płakali ze szczęścia. Chciałbym się cofnąć do tamtego czasu i być przy Belli przez cały ten czas kiedy dorastała i straciła jedyne bliskie jej osoby... Straciła rodziców mając zaledwie rok więcej ode mnie. To na prwdę okropne przeżycie... Kurczę... W końcu mogę rozmawiać z nią po polsku. Szepnąłem jej kilka słów w tym języku kiedy Zayn był w szpitalu i kiedy sama z niego wróciła. Kiedy straciła przytomność w karetce też do niej mówiłem. Błagałem żeby się ocknęła...
Trochę się już uspokoiliśmy. Bella odsunęła się ode mnie trochę i wytarła swój policzek a potem moje ramię. Przez tyle lat miałem ją w sercu. W pamięci cały czas miałem zatrzymany obraz jej błękitnych oczu. Już od klku lat traciłem nadzieję, że ją kiedyś odzyskam. A tu nagle do domu przyprowadził ją Liam. W dodatku podczas pobytu w Paryżu. To miasto zakochanych. Myślę, że dobrze się stało, że się spotkali. Nie ze względu na mnie, ale na nich. Pasują do siebie. Kochają się, to widać. Liam potrafi pokochać całym sercem i umie zadbać o dobro osoby, którą kocha. Bella z kolei potrzebuje kogoś, kto sie nią zaopiekuje i pokocha ją taką jaka jest naprawdę.
Muszę jej jeszcze powiedzieć o kilku rzeczach. Jej była wspólokatorka, Karolina, jest naszą siostrą cioteczną. Leży teraz w szpitalu. Potrzebuje zdrowej nerki, którą zamierzam jej podarować. Rodzice pewnie nigdy jej nie opowiadali o rodzinie. Karolina jest córką, brata naszej mamy.
Przytuliła się do mnie i znowu zaczęła płakać. Mocno ją objąłem i pocałowałem w czubek głowy. Słabła z minuty na minutę. Wziąłęm ją na ręce i położyłem na łóżku. Była już cała opuchnięta. Momentalnie wtuliłą się w poduszkę. Poszedłem do kuchni mijając po drodze Liama.
Li: Co się dzieje?- spytał.
J: Idziesz do Belli?
Li: Tak. A co?
J: Lepiej, żeby teraz została sama...- zastawiłem go zdezorientowanego na schodach. Zauważył że płaczę. Wszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem mleko. Zrobiłem dwie mrożone kawy i wróciłem do pokoju. Bella siedziała skulona na łózku wgapiając się w pustkę. Kiedy wyciągnąłem do niej szklankę spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
B: Dzięki- powiedziała po angielsku. Jeszcze się nie przyzwyczaiła.
J: Możesz mówić po polsku, skarbie.- powiedziałem i posłałem jej ciepły uśmiech. Pacnęła się w czoło i chwyciła kawę. Za jednym zamachem wypiła pół napoju. Szybko się po nim uspokoiła. Na mame też tak to działało. Była do niej podobna. Nawet bardzo. Po prostu 'wypisz wymaluj'. Mama miała na imię Nelly. Ojciec był David. To po matce Bella odziedziczyła urodę i charakter. Nelly była piękną kobietą. Miała długie, jasne blond włosy, błękitne oczy i śliczny uśmiech. Niestety, a może i stety uzębienie odziedziczyliśmy po ojcu. W zasadzie po Belli nie było widać, że jest jego córą. Ale po nim również mamy znamię na plecach. Ja odziedziczyłem po nim włosy i nos. David miał oczy carne jak dwa węgielki. Miał nietypową urodę ale był bardzo przystojnym mężczyzną. Zawsze ilekroć wychodził ze mną na spacer kiedy mama była w ciąży, kobiety oglądały się za nim z częstotliwością raz na minutę. Bo z taką częstotliwością mniej więcej je mijaliśmy.  Trochę mnie to zawsze bawiło. Mama czasem była zazdrosna  o te wszystkie spojrzenia ale oboje sobie ufali.
J: Bella?- powiedziałem otwierając szafę.
B: Tak?- spytała popijając kawę.
J: Pomożesz mi w czymś?
B: Pod warunkiem, że się ubierzesz.- powiedziała i oboje cicho się zaśmialiśmy.

*** Oczmi Belli ***
Spakowaliśmy Daniela. W między czasie pojechaliśmy po walizki dla mnie. Kupiliśmy dwie. Jedną dużą i drugą trochę mniejszą. Po co mi dwie? W jedną bym się nie zmieściła. Chłopcy przecież nakupowali mi tyle tych ubrań i butów, że nawet mistrz w pakowaniu by tego nie zmieścił w jedną walizkę. Po spakowaniu jego poszliśmy do mnie i zajeliśmy się moimi ciuchami. Tu było trochę trudniej. Daniel miał same koszulki, spodnie, bluzy, swetry i mnóstwo par bokserek. Ja miałam koszule, bluzki, swetry, bulzy, spodnie długie, spodnie krótkie, spódniczki, sukienki, paski, bolerka, marynarki, rajstopy, podkolanówki, zakolanówki, zwykłe skarpetki, stópki, pończochy, majtki takie, majtki siakie, biustonosze... I można by tak wymieniać jeszcze godzinami. Całą małą walizkę zajęły buty. SAME BUTY!  Jezu... Jeszcze nigdy nie miałam ich tylu. Podczas pakowania moich ubranek Daniel opowiedział mi trochę o swojej zastępczej rodzinie i o tym jak spełniły się jego marzenia. Wyjaśnił jak dowiedział się, o Karolinie i skąd wie, że mieszkałyśmy razem.

*** Oczami Nialla ***
Siedzieliśmy teraz u niej. Kiedy skończyła pakować swoje rzeczy, Harry, Lou i Liam poprosili ją o pomoc bo ich walizki nie chciały się domknąć. Nic dziwnego skoro połowę rzeczy powrzucali byle jak a połowę poukładali. Skończyło sie na tym, że Bella spakowała nas wszystkich. Była dla nas troche jak taka mama. Wszystkie bagaże były już gotowe. Dowiedziałem sie o niej bardzo dużo. Opowiedziała mi jak sobie poradziła ze śmiercią rodziców i życiem w domu dziecka. Okazało się, że mam bardzo mądrą i zdolną siostrzyczkę. Bella już w szkole podstawowej zdobywała stypendia naukowe. W gimnazjum chodziła do klasy artystycznej. Zdobywała wiele nagród pieniężnych, przyznawano jej stypendia artystyczne. Wszystkie te pieniądze szły na konto, któe rodzice założyli jej za wczasu. Chciała je przeznaczyć na studia bo bardzo prawdopodobne było to, że nie załapie się na darmowy tok nauczania. Jednak się załapała. Po ukończeniu osiemnastu lat pomagała w domu dziecka, w którym mieszkała. W zamian tego mogła tam dalej przebywać. Pomagała w kuchni, przy dzieciach itp. W liceum Bella zajęła pierwsze miejsca w olimpiadach z matmy, polskiego i fizyki, co umożliwiło jej zwolnienie z matury. Jednak stwierdziła, że chce je napisać. I napisała. Wszystkie na 100%. Gały mi na wierzch wyszły jak się o tym dowiedziałem. Po mimo tak wielkiej wiedzy i zdobytego wykształcenia podczas studiów pracowała dwa lata jako kelnerka i rok jako opiekunka do małych dzieci. Ze stypendiów zebrało jej się niemało pieniędzy. Uwaga. 23 tysiące złotych. Tak, tak. NIe ma się czemu dziwić. Przez dziewięć lat co miesiąc wpływały na jej konto pieniądze ze stypendium naukowego. Do tego dochodziły pieniąde ze stypendium artystycznego przez sześć lat. Dodać jeszcze trzeba wszystkie zdobyte nagrody pieniężne. Konkursy artystyczne, olimpiady i wybór na njlepszego ucznia roku. Na trzecim i czwartym roku studiów wyjechała na wymianę. Umieścili ją w Bradford. Naprawdę dziwne, że nie spotkała Zayna, przez te dwa lata. To tam podłapała akcent. Kiedy człowiek sie wsłucha słychac duże podobieństwo między nią i Zaynem. Widać było, że trudno jest jej pojąć, że ma jeszcze bliską rodzinę. W końcu przez dwadzieścia lat żyła ze świadomośćią, że nia ma nikogo.

---------------------------------------------------------------------------------
Hej :) Długo się męczyłam nad tym rozdziałem no i w końcu mi coś wyszło. Nie wiem czy powinnam być z niego zadowolona. Wyszedł długi tak jak uprzedzałam. Obawiam się, że następny też krótki nie będzie... Piszcie co sądzicie w komentarzach. Powiedzcie co chcielibyście, żeby się dalej zadziało. Piszę to dla was nie dla siebie, ale sądząc po ilości komentarzy nie ma was sporo. Wasze opinie są naprawdę przydatne. Czasem potrafią dać pożądnego kopa do pisania następnych rozdziałów. Proszę więc was o komentowanie i polecanie strony innym Directioner i nie tylko.
Trochę się rozpisałam. Wiem. Ale miałam taką potrzebę wiec mam nadzieję, że mi kiedyś tam wybaczycie.
Serdecznie pozdrawiam :)