*** Oczami Liama ***
Minęło juz półtorej godziny a Bella nam nic nie powiedziała.
J: Louis... Ja pójdę do Belli...- powiedziałem do niego szeptem, uśmiechnąłem się do Karoliny i wszyedłem. Starałem się być spokojny ale jak tylko zniknąłem z pola widzenia moich bliskich rzuciłem się biegiem. Siedziała skulona przy ścianie z twarzą schowaną w dłoniach. Serce mi zamrło. Usiadłem obok i mocno przytuliłem całując ją w czoło.
J: Bella... Bells, skarbie... Co się stało?
B: Minęło już tyle czasu a oni nadal mi nic nie mówią! Boję się! Ja się po prostu o niego boję!- mówiła krztusząc się łzami. Głaskałem ją po plecach i glowie. Próbowałem jakoś uspokoić ale nic nie pomagało. W końcu zacząłem cicho śpiewać. [włącz]
J: I've tried playing cool
But when I'm looking at you
I can't ever be brave
Cause you make my heart race
Shot me out of the sky
You're my kryptonite
You keep making me weak
Yeah, frozen and can't breathe
Something's gotta give now
Cause I'm dying just to make you see
That I need you here with me now
Cause you've got that one thing
So get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead
I don't, I don't, don't know what it is
But I need the one thing
And you've got that one thing
Now I'm climbing the walls
But you don't notice at all
That I'm going out of my mind
All day and all night
Something's gotta give now
Cause I'm dying just to know your name
And I need you here with me now
Cause you've got that one thing
H: So get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead
I don't, I don't, don't know what it is
But I need the one thing
Lou: So get out, get out, get out of my mind
And come on, come into my life
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing
And you've got that one thing
H: You've got that one thing
J: Get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead
J, H i Lou: So get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead
I don't, I don't, don't know what it is
But I need the one thing
So get out, get out, get out of my mind
And come on, come into my life
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing
And you've got that one thing
Harry i Lou już przy nas siedzieli. Śpiewaliśmy cicho, żeby uspokoić mój skarb. Podziałało. Już si nie trzęsła i nie płakała. Nadal była we mnie wtulona. Z sali w końcu wyszedł lekarz. Bella zerwała się na rowne nogi a my zaraz za nią. Spojrzeliśmy wszyscy wyczekująco na mężczyznę w fartuchu.
*** Oczami Belli ***
Myslałam, że zaraz nie wytrzymam. Serce mi na chwilę stanęło tylko po to żeby zaraz przyspieszyć tempo.
J: I co z nim?
D: Z początku wystąpiły lekkie komplikacje. Teraz jest już jednak wszystko w pożądku.
J: Mogę go zobaczyć?
D: Tak. Zaraz powinien się wybudzić. Pielęgniarka zaraz panią zaprowadzi.
Kiwnęłam głową i powiedziałam chłopcom wszystko w ich języku. Pielęgniarka zaraz się pojawiła.
Li: Iść z tobą?
J: Nie. Idźcie do Karoliny i jej powiedzcie.
Lou: Dobrze.- pociągnął za sobą chłopaków a ja ruszyłam za pielęgniarką. Kiedy wskazała mi salę bałam się do niej wejść. Powoli chwyciłam klamkę i weszłam na salę. Leżał tam jeszcze jakiś chłopak. Wgapiał się we mnie jak w obrazek ale to ignorowałam. Usiadłam na stołku, przy łóżku Nialla i chwyciłam go za rękę. Przeczesałam mu włosy palcami. Miał już spore odrosty. Jednak w blondzie chyba lepiej wygląda niż w brązie. Albo może to tylko kwestia przyzwyczajenia. Nie wiem. Ciekawe czy nadal będzie farbował włosy.
Ch: Przepraszam… Mogę zadać pani jedno pytanie?- wyrwał mnie z rozmyślań chłopak.
J: Jasne. O co chodzi?- spytałam próbując się uśmiechnąć.
Ch: To twój chłopak?
J: Nie.- powiedziałam trochę rozbawiona.- Czemu pan pyta?
Ch: Bo on chyba należy do sławnego zespołu. Prawda?
J: Tak to prawda.
Ch: Jestem jego fanem. Z resztą jak i reszty chłopaków.
J: To fajnie.- nie za bardzo wiedziałam czy powinnam z nim o czymkolwiek rozmawiać. Nasza rozmowa totalnie się nie kleiła.
Ch: Zawsze chciałem poznać One Direction od prywatnej strony. Kim właściwie jesteś dla Nialla?
J: Przepraszam, ale chyba nie powinno to pana obchodzić.
Ch: Przepraszam. Po prostu myślałem, że będę mógł ich bliżej poznać.
J: Okej. Ale mam prośbę. Lepiej dla wszystkich by było gdyby informacja o jego pobycie w szpitalu nie wyszła w najbliższym czasie na jaw. Dobrze?
Ch: Jasne.- uśmiechnął się delikatnie a ja kiwnęłam głową i odwróciłam się w stronę brata. Zapadłą chwila ciszy. W jej czasie pogłaskałam Nialla po policzku. Zaczynał nabierać kolorów co mnie uspokoiło.
Ch: Jak ci na imię?
J: Iza.- specjalnie podałam mu polskie imię.
Ch: Jestem Krzysiek. Miło mi cię poznać.
J: Również.- dało się wyczuć, że chłopak próbuje ze mną flirtować. Odwróciłam się do brata i oparłam się o ścianę cały czas trzymając Nialla za rękę. Patrzyłam na niego i nadetnie wiem kiedy zasnęłam.
*** Oczami Krzyśka ***
Boże, dzięki za wysłuchanie moich próśb. Wystarczy teraz, że zrobię im kilka zdjęć i mój awans gotowy. Zamknęła oczy. Mogę wkroczyć do akcji. Wziąłem telefon do ręki i cyknąłem im kilka fotek. Szkoda, że już jutro mnie wypisują. Ale każda szkoda wychodzi na pożytek. Im szybciej stąd wyjdę tym szybciej prasa dostanie zdjęcia i tym szybciej dostanę awans i nieźle zarobię na zrobionych zdjęciach. Zdążyłem odłożyć telefon a na salę wszedł Liam Payne razem z Harrym Stylesem, Zaynem Malikiem i Louisem Tomlinsonem. Gały wyszły mi na wierzch. Zawsze marzyłem o tym, żeby ich spotkać i spotykam ich akurat w szpitalu. Liam podszedł do śpiącej dziewczyny i wziął ją na ręce. Chwyciłem telefon do ręki i udając, że piszę sms-a robiłem im zdjęcia. Liam spojrzał na łóżko stojące pod oknem a potem na mnie.
Li: Przepraszam, umiesz mówić po angielsku?- spytał w swoim języku.
J: Tak…- wykrztusiłem wreszcie.
Li: Czy to łóżko jest przez kogoś zajęte?
J: Nie. Jest wolne.
Li: Świetnie. Dzięki.- kiwnął głową i położył dziewczynę na łóżku. Tyle dziewczyn chciało by być teraz na jej miejscu a ona spokojnie sobie śpi. Liam położył się obok niej i objął ją delikatnie w talii i dziewczyna momentalnie wtuliła się w jego tors. Harry spojrzał na nich i na jego twarzy wykwitł uśmiech. Usiadł na jednym z wolnych miejsc, Louis zajął miejsce, gdzie wcześniej siedziała Iza a Zayn rozejrzał się po Sali. Jego spojrzenie zatrzymało się na mnie.
Z: Przeprasza. Można ten stołek?
J: Tak, jasne.
Z: Dzięki za wszystko.- podszedł, wziął taboret i postawił je przy łóżku Nialla.
*** Oczami Louisa ***
Nie podoba mi się ten koleś. Cały czas się na nas gapi. I to nie tak, że zerknie od czasu do czasu tylko tak, że jak już się spojrzy do się gapi kilka minut. Liam i Bella śpią. Niall się jeszcze nie wybudził. Harry i Zayn majstrują coś w telefonach.
J: Przepraszam…- powiedziałem do chłopaka.
Ch: Tak?
J: Czy mógłbyś przestać się na nas gapić? To jest trochę denerwujące…
Ch: Jasne. Przepraszam.- powiedział i od razu spuścił głowę. Nie minęło kilka minut a on znowu się zaczął w nas wgapiać.
J: Koleś, kurde. Przestań się gapić!- uniosłem delikatnie głos, żeby nikogo nie pobudzić. Tym razem nie tylko mnie to przeszkadzało bo Harry i Zayn od razu mnie poparli.
H: Jeśli jesteś fanem i chcesz sobie zrobić zdjęcie to po prostu powiedz.
Z: A nie tak będziesz siedział wgapiony jak w obrazek i myślał że wszystkiego sami się domyślimy.
H: Nie jesteśmy jasnowidzami.
Ch: A mogę sobie z wami zrobić zdjęcie?
Z: Tak. Tylko przestań się już tak gapić.- powiedział zirytowany i wstał.
*** Oczami Krzyśka ***
Chłopcy podeszli do mnie i zrobiliśmy sobie zdjęcia. Wrócili na swoje miejsca a ja bez przeszkód mogłem przejrzeć wszystkie swoje dzisiejsze zdjęcia. Już nie mogę się doczekać żeby je pokazać szefowi.
*** Oczami Zayna ***
Ta Karolina to świetna dziewczyna. Oczywiście nikt nie przebije Belli, ale ona też jest super. Miła, ładna, zabawna. I rzeczywiście bardzo podobna do Belli. Nie z wyglądu a z charakteru. Spodobała mi się. Harry od razu to zauważył. Wydaje mi się, że reszta też już to dostrzega. Mam nadzieję, że Karolina mnie chociaż polubiła.
*** Oczami Harrego ***
Karolina wpadła w oko naszemu pięknemu. Wygląda na to, że tylko ja i Niall pozostaniemy bez swoich drugich połówek. Przyznam, że czasem się zastanawiam nad tym czy nie mieć chłopaka. Jestem Biseksualny i nie ukrywam tego. Dobra, bardziej i tak pociągały mnie dziewczyny ale miałem już chłopaka. Jednak teraz jedynym facetem do którego mam na tyle duże zaufanie i darzę tak wielką miłością jest Louis. Spojrzałem na niego i zadzwonił mu telefon. Spojrzał na mnie pytająco tak jakbym to ja miał mu pozwolić na odebranie.
J: Idź odbierz.- powiedziałem prawie szeptem. Wiedziałem, ze to Eleonor. Chłopak wyszedł na korytarz i wcisnął zieloną słuchawkę. Spojrzałem na Zayna, który praktycznie zasypiał na siedząco.
J: Zayn, połóż się z nimi bo zaraz zaśniesz.- chłopak tylko kiwnął głową a ja spojrzałem na Louisa.
*** Oczami Louisa ***
J: Halo?
El: Hej…
J: Hej.
El: Gdzie jesteś?
J: W szpitalu. Niall miał operację. Mówiłem ci przecież.
El: No tak. Wpadniesz do mnie wieczorem?
J: El! Ja jestem w Polsce! Czy ty mnie w ogóle słuchasz?
El: Boże, chłopie, wrzuć na luz. Zapomniałam.
J: Coś ostatnio często zapominasz.
El: O co ci chodzi?
J: I ty się jeszcze pytasz? Dzwonisz do mnie tylko wtedy jak czegoś potrzebujesz! Dobrze wiem, że dziecko, które nosisz w sobie nie jest moje! Kiedy powiedziałaś mi, który to miesiąc od razu się zorientowałem bo wtedy byłem w trasie! Nie zostawiłem cię tylko dlatego, że cię kochałem! Ale wiesz co? Już cię nie kocham! To koniec El! Zniknij z mojego życia raz na zawsze.- nacisnąłem czerwoną słuchawkę i osunąłem się po ścianie. Telefon znowu zaczął dzwonić. To była znowu ona. Rzuciłem komórką o ścianę i schowałem twarz w rękach. Po chwili poczułem na ramieniu czyjąś rękę. To był Harry. Kucnął przy mnie i próbował się lekko uśmiechnąć. Przytulił mnie mocno widząc łzy w moich oczach. Siedzieliśmy teraz wtuleni w siebie jak para. Zacząłem się zastanawiać nad tym co jest między nami. To właśnie z Harrym dogadywałem się najlepiej. Jeśli miałem jakiś problem zawsze mogłem iść do niego po poradę. Zawsze mam w nim oparcie. To jemu zawsze o wszystkim mówiłem. To on z całego zespołu znał mnie najlepiej. Od samego początku istnienia One Direction byliśmy nierozłączni. Co prawda zawsze traktowałem go jak brata… Ja go kocham… Wszyscy się śmiali z naszego Bromance’u Larry. Jednak wszyscy robiliśmy sobie z tego żarty. Teraz sobie uświadomiłem, że to nie Bromance tylko romans…
*** Oczami Harrego ***
Chyba się trochę uspokoił… Nogą przysunąłem do nas jego telefon. Uderzył nim tak mocno a ten nawet ryski jednej nie ma. Położyłem telefon obok. Pogłaskałem Louisa po głowie i plecach. Miał na sobie moją ulubioną koszulkę w paski. Tak tą białą w czerwone. Uwielbiam go w niej. W dodatku ma na sobie czerwone rurki, które podkreślają jego zgrabny tyłek.
J: Czyli to koniec?- spytałem niepewnie.
Lou: Z całą pewnością… Już od dawna nie miało to sensu. Byłem tylko głupim, naiwnym, bogatym i przede wszystkim sławnym chłopakiem, który na jej szczęście ją pokochał… Harry… Jaki ja byłem głupi… Ilu rzeczy ja nie zauważyłem…
W końcu i z moich oczu popłynęły łzy… Kocham go… Oddałbym za niego całe swoje życie. Zabiłbym każdego, kto go skrzywdzi. Pokochałbym go bez względu na wszystkie przeciwności losu. Darzę go tak wielkim zaufaniem i tak silnym uczuciem…
Lou: Kocham cię…- te słowa mnie zszokowały. Od razu jednak sobie uświadomiłem, że on mnie kocha jako brata.
J: Ja ciebie też Lou…- chłopak podniósł głowę i spojrzał mi prosto w oczy. W tych jego błękitnych tęczówkach dało się zauważyć odrobinę szczęścia.
Lou: Dziękuję…
J: Za co?
Lou: Za to, że zawsze jesteś przy mnie…
J: Jesteśmy przyjaciółmi. To normalne… Ale ja tobie też za wszystko dziękuję.
Lou: Nie chce być tylko twoim przyjacielem…
Patrzyliśmy sobie w oczy, nasze twarze zaczęły się do siebie zbliżać. Czy… Czy to oznacza, że on czuje to samo? Nasze usta połączyły się w pocałunku. Poczułem jego smak. Jego wargi były takie słodkie i miękkie a zarazem stanowcze. Chwyciłem jego policzek i delikatnie przyciągnąłem bliżej siebie. Poczułem na dłoni łzę. Po moich policzkach też płynęły łzy… Łzy szczęścia… Oderwaliśmy się od siebie po kilku minutach.
J: Tak długo na to czekałem…- powiedziałem patrząc mu w oczy.
Lou: Ja też tylko długo tego nie widziałem.
Jego twarz momentalnie się rozpromieniła. Zagościł na niej ten śliczny uśmiech, który tak uwielbiałem. Louis chwycił moją twarz w dłonie i jeszcze raz pocałował.
JEZU! JAKI JA JESTEM TERAZ SZCZĘŚLIWY!!!
-----------------------------------------------------------------------
Hej :) Kolejny rozdział gotowy :) Trochę taki sobie... Nie wiem. Dzługo się nad nim męczyłam. No ale w końcu jest... Piszcie co sądzicie :)
Pozdrawiam
Ola :)