Ustaliliśmy z chłopakami nasze dyżury przy Zaynie. Nocne zmiany przypadły mnie. W sumie nawet mi to pasowało bo mogłam sobie w ciszy i spokoju wszystko wtedy przemyśleć. Siedziałam oparta o łóżko Zayna i rozmyślałam o Li. Zastanawiałam się dlaczego Greg przyjechał tu z Daniele… Dlaczego jak mnie zobaczył to nagle stanął przeciwko niej… Dlaczego to wszystko tak szybko się dzieje… Około pierwszej usnęłam. Niedługo po trzeciej usłyszałam jak ktoś mówi moje imię. Podniosłam delikatnie głowę i otworzyłam oczy. Spojrzałam na Zayna. Patrzył na mnie i lekko się uśmiechnął.
J: Dlaczego nie śpisz?
Z: Nie mogę…
J: Boli cię coś? Mam iść po pielęgniarkę?- już prawie podnosiłam się z krzesła ale chwycił mnie za rękę.
Z: Nie, Bells. Nic mnie nie boli.
J: To co się dzieje?
Z: Po prostu nie mogę zasnąć…
J: Mhm…
Z: Bells…- powiedział po chwili ciszy.
J: Tak?
Z: Możemy porozmawiać?
J: Jasne, o czym?
Z: Dlaczego nie wróciłaś na salę, kiedy się obudziłem?
J: No… Musiałam zadzwonić do chłopaków.
Z: Ale po tym jak zadzwoniłaś.
J: Później chłopcy przyjechali. Nie chciałam ci już zawracać głowy.
Z: A może chodzi o to, że Liam cię pocałował?- spytał z podstępnym uśmiechem
J: Skąd wiesz?
Z: Przecież już nie spałem. Jak go obudziłaś to powiedziałaś mu, że się wybudziłem, on się zerwał z fotela a potem..
J: Dobra.. Wiem co było potem.- przerwałam mu szybko.
Z Właśnie. To jak? Dlatego nie wróciłaś?
J: Tak- odpowiedziałam skruszona.
Z: Muszę ci się do czegoś przyznać…
J: O co chodzi?
Z: Liam jest dla mnie jak taki starszy brat. Bardzo go sobie cenię i martwię się o niego. Jak przyprowadził cię do domu… Już wtedy zauważyłem jak na ciebie patrzy. Zrobiłem się wtedy zwyczajnie zazdrosny. Po prostu bałem się, że okażesz się taka jak Dan. A tego Li by nie zniósł. To dlatego tak zareagowałem na samym początku. Chyba każdy prawdziwy przyjaciel by się tak zachował.
J: Rozumiem. Jednak nie podejrzewałam, że tak prędko zdobędę twoje zaufanie.
Z: Po prostu zauważyłem, że nie umiesz kłamać.
J: Fakt, nigdy nie umiałam.
Z: A ten chłopak.. Ten, który wtedy przyszedł z Daniele. To był ten twój…?
J: Narzeczony, tak. Zjawił się w momencie, w którym mogłam o nim zapomnieć.
Z: Widocznie tak musiało być.
J: No widocznie tak…- ziewnęłam chociaż próbowałam się powstrzymać.
Z: Bells, położysz się obok mnie?
J: A zmieszczę się tam w ogóle?
Z: Jasne. Proszę zrób to dla przyjaciela.
J: Dla przyjaciela wszystko.- „ Bo prawdziwego przyjaciela nie miałam nigdy”. Dodałam w głowie. Położyłam się obok Zayna i przytuliliśmy się do siebie. Wsłuchiwałam się w bicie jego serca. W końcu usnęłam. Obudziłam się około jedenastej. Zayn nadal spał. O ósmej Harry miał przejąć dyżur. Podniosłam głowę i rozejrzałam się po sali. Chłopak siedział w fotelu i lekko drzemał. Kiedy zgramoliłam się z łóżka nie budząc przy tym Zayna pocałowałam go w policzek. Podeszłam do Harrego i cmoknęłam go w czółko. Od razu się obudził i szeroko uśmiechnął.
H: A to za co?- spytał zdziwiony.
J: Za to, że tu tak grzecznie siedzisz aniołku.- puściłam do niego oczko i poczochrałam jego kręcone włosy.
H: No i jak? Nic się nie działo w nocy?- powiedział podnosząc brwi w zabawny sposób.
J: Nie, Tylko obudził się w nocy i nie mógł zasnąć. Poprosił żebym położyła się obok i jakoś usnęłam.
H: Spoko. To dlatego, że daliśmy mu kiedyś wielką maskotkę. Zawsze się do niej przytulał jak nie mógł zasnąć.
J: Dzisiaj nie miał maskotki.
H: Ale miał ciebie i jestem pewien, ze jest ci za to przeogromnie wdzięczny.- oboje spojrzeliśmy na Zayna, który dalej smacznie chrapał.
H: Liam czeka na ciebie przed szpitalem. Lepiej będzie jeśli już pójdziesz bo się chłopak na śmierć zamartwi.
Pocałowałam go jeszcze w policzek i bez słowa wyszłam. Była awaria windy więc poszłam schodami. Kiedy schodziłam robiłam coś w telefonie. Miałam przed sobą trzy ostatnie stopnie i się potknęłam. Wpadłam prosto w ramiona Liama. Jakie szczęście, że się tam pojawił.
Kolejny rozdział :) Znowu trochę krótki, ale musicie mi wybaczyć... Komentujcie proszę ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz