czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział X

Trzymając to w rękach zeszłam na dół. Łzy same zaczęły płynąć mi po policzku. W salonie siedzieli Liam, Niall i Harry. Nie odzywali się do siebie ale kiedy tylko zauważyli, że schodzę od razu wszyscy trzej wstali. Li do mnie podbiegł i mnie przytulił. Widocznie nie zauważył, że coś trzymam.
H: Bella… Co to jest?- spytał Hazza podchodząc i wyjmując mi z ręki zdobycz Daniele.
J: To… To jest zdjęcie moich rodziców… I moje…
N: Skąd je masz?- spytał podchodząc i zerkając na nie. Wyglądał trochę tak jakby się wystraszył. Jakby o czymś wiedział. W jego oczach nawet pokazały się łzy. Spojrzał na mnie szybko i od razu odwrócił wzrok.
N: Ja zrobię herbaty na uspokojenie.- trochę to mnie zdziwiło ale nie myślałam o tym długo.
H: Ale skąd ona je miała?
J: Nie wiem… Widocznie była w moim domu… Ale przecież tylko…- w tym momencie coś sobie uświadomiłam.
Li: Tylko co? Bella? O co chodzi?
J: Greg… On miał klucze do mojego domu. Podczas wyjazdu miał zabrać swoje rzeczy… Boże święty… Album z tym zdjęciem był naprawdę głęboko schowany. Nikt nie wiedział o tej skrytce… To pewnie dlatego tu wtedy przyszli razem. Pewnie chcieli mnie później znaleźć, ale ułatwiłam im zadanie będąc tutaj. Jezu ale ja byłam naiwna… Jak on mógł to zrobić?- musiałam pobyć sama. Wbiegłam do pokoju i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Rzuciłam się na łóżko. Już nie płakałam. Nie było warto. Byłam tylko wściekła. I to w takim stopniu, że gdybym go teraz spotkała na pewno nie wyszedłby z tego cało. W końcu postanowiłam zająć się porządkami. Zawsze mnie uspokajały. Mniej więcej w połowie wszedł do pokoju Harry.
H: Chcesz coś do jedzenia? Bo nic jeszcze nie jadłaś.
J: Nie, dzięki. Nie jestem głodna.- Harry tylko pokręcił głową i wyszedł. Po kilku minutach wszedł Niall. Zachowywał się trochę dziwnie. Na stole postawił tacę z jedzeniem. Bez słowa podniósł wszystkie ubrania i położył je na łóżku. Składał je i mi podawał. Układałam je w szafie będąc mu za to wdzięczna. Może nie tyle za to, że po części mnie wyręczał, ale za to, że robił to w ciszy i z własnej woli. Kiedy skończyliśmy pomógł mi wstać.
N: Bells… Zjedz coś proszę. A jak zjesz to zejdź na dół. Musisz pojechać do urzędu z Liamem.
J: Wolałabym jechać z kimś innym.
N: Dobrze. Ja z tobą pojadę. Tylko błagam cię zjedz coś. Sam zrobiłem.
J: Dobrze. Coś na pewno zjem. Dziękuję.- Niall mocno mnie przytulił i pocałował w głowę. Poczułam się trochę jak jego młodsza siostra. Kiedy wyszedł usiadłam przy stole, zjadłam swoje bardzo późne obfite śniadanie. Nie wiedziałam, że byłam aż taka głodna. Zjadłam 5 kanapek z Nutellą, płatki, 3 tosty z masłem i wypiłam dużą kawę mrożoną. To śniadanie przypomniało mi dzieciństwo. Zawsze na stole gościły te właśnie przysmaki. Kiedy skończyłam wstałam łóżka i wyjęłam z szuflady bieliznę. Poszłam się umyć. Zajęło mi to 10 minut. Wracałam z łazienki w samej bieliźnie. Kostka mnie trochę bolała po tym potknięciu na schodach więc szłam dosyć wolno lekko utykając. Słyszałam, że ktoś wchodzi po schodach ale nie dałam rady przyspieszyć. To był Niall. Stanął na wprost mnie i zrobił się cały czerwony kiedy mnie zobaczył. Spuścił wzrok.
N: Przepraszam… Nie wiedziałem, że..
J: Nic się przecież nie stało Niall. I tak miałam cię wołać. Możesz mi w czymś pomóc?
N: Pod warunkiem, że się ubierzesz.
J: Właśnie dlatego chciałam cię zawołać.- zaśmiałam się cicho. Nialler pomógł mi wybrać ciuchy. Jednak kiedy stałam do niego tyłem wgapiał się w moje znamię, które mam na plecach. Trochę mnie to krępowało ale ignorowałam to. Ubrałam się w wybrane spodniekoszulkęmarynarkę i pojechaliśmy. Kolejka była cholernie długa. Staliśmy w niej około godziny. Samo składanie wniosku zajęło kolejne dwie. Po łącznie czterech godzinach wróciliśmy do domu. Byłam strasznie zmęczona i głodna. Kostki miałam opuchnięte i trochę kręciło mi się w głowie. Kiedy wróciliśmy do domu Niall musiał, w zasadzie od razu, pojechać na swój dyżur.  Zamienił się kolejnością z Liamem. Kiedy Li przyjechał, przywiózł obiad. Dziś to była chińszczyzna. Każdy jadł w ciszy. Nie skończyłam jeść swojej porcji bo zrobiło mi się niedobrze. Poszłam szybko do łazienki i zwymiotowałam wszystko co przed chwilą zjadłam. Kiedy myłam zęby ktoś zapukał. Otworzyłam drzwi. Stał w nich Louis.
Lou: Wszystko okej?- spytał patrząc na mnie zmartwiony.
J: W zasadzie już tak.
Lou: Wymiotowałaś?- pokiwałam twierdząco głową i wyplułam pianę, którą miałam w buzi.
J: Ta chińszczyzna widocznie mi zaszkodziła.
Lou: Ale na pewno wszystko już w porządku?
J: Tak. Na pewno. Przysięgam z ręką na sercu.
Lou: Okej. Bo wiesz… Za dwie godziny będzie trzeba jechać zmienić Nialla. Pojechać za Ciebie?
J: Nie. Dam rade. Ja się pójdę tylko zdrzemnąć godzinkę albo półtorej. Obudźcie mnie jak będzie trzeba wychodzić.
Lou: Okej. To Li cię odwiezie.
J: Spoko.

--------------------------------------------------------------------------------
I kolejny rozdział skończony :) Zostawiajcie komentarze ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz