czwartek, 2 sierpnia 2012

Rozdział XII

Totalnie mnie zamurowało. Nie wiedziałam co powiedzieć. Opadłam bezsilnie na fotel i spojrzałam na Liama. Myślałam, ze serce mi zaraz pęknie na jego widok. Chłopak miał łzy w oczach. Już pomyślałam, że zaraz stamtąd wybiegnie i zostawi mnie z tym wszystkim samą jednak złapał mnie za rękę i spróbował się uśmiechnąć. Lekarze po dogłębnych badaniach stwierdzili, że jestem w drugim miesiącu zagrożonej ciąży. Nie wiedziałam czy mam się cieszyć czy płakać.
J: Li… Nie mów nikomu, dobrze?
Li: Dobrze…
J: Możemy iść na chwilę do Zayna?
Li: Po co?
J: Nie spał kiedy zrobiło mi się niedobrze. Nie chcę, żeby się martwił.
Li: Jasne. Chodźmy.- kiedy staliśmy w windzie Li znowu się odezwał.- Bella? Powiesz mu?
J: Gregowi?
Li: Tak…
J: Nie wiem. Raczej nie. Nie chcę, żyć ze świadomością, że noszę jego dziecko. Jeśli już w ogóle miałabym powiedzieć to na pewno nie w najbliższym czasie.
Li: Mhm… Bells, chcę, żebyś wiedziała, że bez względu na wszystko, pomogę ci.
J: Dziękuję Li.- Przytuliłam go mocno. Wysiedliśmy z windy i ruszyliśmy w kierunku sali.- Hej… Nie martw się. Proszę… Wszystko się jakoś ułoży. A teraz się uśmiechnij. Dla mnie…-pogłaskałam go po policzku i kiedy już się uśmiechnął pocałowałam go delikatnie w usta. Weszliśmy na salę. Byli tam wszyscy. Począwszy od chorego Zayna, przez chłopców z zespołu, po rodzinę pacjenta. Siedzieli w ciszy z grobowymi minami. Niall nawet miał łzy w oczach.
H: Bells!- Hazza podbiegł do mnie jak tylko nas zobaczył. Mocno mnie przytulił i pocałował w policzek. Zaraz za nim pojawił się przy mnie Niall. Wtulił się we mnie i zaczął niemalże płakać.
N: Bałem się o ciebie.
J: Niall, wszystko w porządku. Zobacz. Jestem cała i zdrowa. Widzisz? Nie płacz.- głaskałam go po plecach. Po kilku minutach się uspokoił a wszyscy mieli już nieco weselsze miny. Kiedy blondyn się ode mnie odsunął zaśmiałam się cicho bo miałam całe mokre ramie.
H: Nic ci nie jest? Jesteś zdrowa?
J: Wszystko w porządku. Lekarze powiedzieli, że to zatrucie pokarmowe.- widać było, że nikt poza Zaynem nie poznał się, że skłamałam.- Zayn, a co z tobą? Lekarze powiedzieli kiedy możesz wyjść?
Z: Jutro o dziesiątej wypisują mnie i mogę iść do domu.
J: To świetnie.- naprawdę ucieszyła mnie ta wiadomość. Jednak wiedziałam, że będzie mnie czekać przesłuchanie.
Li: Dobra. Ja zabieram Bellę do domu. Po drodze podjedziemy do sklepu. Jakieś specjalne zamówienia na obiad chłopcy?
N: Jeśli tylko Bells będzie miała siłę, to mogłaby ugotować coś polskiego. Poprzednio wszystkim smakowało.
J: Dobrze coś wymyślę.- podeszłam do Zayna, uściskałam go i pocałowałam w policzek. Podeszłam do każdego po koleji i się pożegnałam. Na koniec został Niall. Przytulił mnie mocno i wyszeptał coś do ucha ale nie zrozumiałam co bo powiedział zbyt cicho i niewyraźnie. Spojrzałam na niego pytająco.
N: Kiedyśnadejdzie czas i wszystko zrozumiesz.
Nie miałam zielonego pojęcia o co mu chodzi. Pocałowałam go w policzek i razem z Li wyszliśmy z sali. W ciszy poszliśmy do auta, pojechaliśmy do sklepu. Kiedy chciałam wysiąść Liam złapał mnie za rękę.
Li: Bells... Zostaniesz z nami po mimo ciąży prawda?
J: Jeżeli tylko nie będę dla was ciężarem. A poza tym wiesz, że ciąża jest zagrożona więc wszystko zależy od mojego zdrowia. Nie chcę was stracić.
Li: Ja nie chcę stracić ciebie. To by była najgorsza rzecz, która mnie w życiu spotkała.- siedzieliśmy tak chwilę patrząc na siebie.
J: Chodźmy już. Wpadłam na pomysł co zrobić na obiad.
Wysiedliśmy z auta, kupiliśmy rzeczy na kolację, śniadanie i wszystko, co potrzebne do goląbków. Do tego ogromną ilość słodyczy dla chłpców i witaminy dla mnie. W drodze do domu Liam włączył ich płytę 'Up All Night' i oczywiście zaśpiewał wszystkie swoje solówki. Kiedy dojechaliśmy do domu prawie się pokłóciliśmy o to, kto ile toreb poniesie. Skończyło się na tym, ż eja niosłam jedną małą leciutką torebkę a on szedł z pięcioma wielkimi torbami. Powiedział, że nie mogę dźwigać i się przemęczać więc w końcu uległam. Rozpakowaliśmy zakupy. Liam zrobił mi kolejne bardzo późne śniadanie. Zagotowalam wodę i zalałam nią kapustę. Kiedy się odwróciłam zobaczyłam wielki stos kanapek. Pochłonęłam je szybko  zmałą pomocą Nialla, który niedawno wrócił. Kiedy skończyłam wróciłam do robienia obiadu. Niall co chwila pytał i cały czas potpatrywał co robię więc w końcu ja go tylko instruowałam a on wykonywał moje polecenia i tym sposobem nauczył się gotować gołąbki. Lou cały czas wszystko notował (wrócił razem z Niallerem), na wypadek gdyby Niall kiedyś czegoś zapomniał. Obiad był gotowy i w samą porę przyjechał Harry. Po nim dyżur obejmowała siostra Zayna więc wszyscy mogli być dzisiaj na obiedzie. Pomogłam Niallerowi nałożyć gołąbeczki na talerze i zanieść je do stołu.Wszyscy przyznali, że jak na pierwszy raz wyszło mu świetnie. Lou pozmywał, Harry przygotował deser dla chłopców, a ja poszłam na górę i położyłam się na łóżku. Wzięłam do ręki zdjęcie moich rodziców. Już niejednokrotnie zastanawiałam się, dlaczego mojej rodzinie przydarzyło się tyle nieszczęść. Ktoś zapukał do moich drzwia później lekko je uchylił. Spojrzałam w ich kierunku. To był Niall.
N: Mogę wejść?
J: Jasne, siadaj.
N: Jak się czujesz?- spytał siadając obok mnie.
J: W porządku...
N: Wspominasz rodziców?- zasugerował patrząc na zdjęcie.
J: Tak. To byli na prawdę wspaniali ludzie. Udzielali się charytatywnie, mama pracowała w domu dziecka a ojciec był lekarzem. Mieli złote serca.
N: Tęsknisz za nimi?- pokiwałam głową i samotna łza popłynęła po moim policzku. Niall ją otarł wierzchem dłoni i mocno mnie przytulił.- Wszystko sie ułoży zobaczysz...
J: Mam taką nadzieję...- poczułam jak na moją głowę coś zkapnęło. Mój ukochany blondyn też płakał. Tylko dlaczego?
N: Bella?
J: Tak?- odsunełam sie od niego. Rzeczywiście płakał.
N: Jak będzeisz się źle czuła to powiedz dobrze? Chodźby to była nawet trzecia nad ranem. Przyjdź do mnie  i obudź mnie. Obiecaj mi to.
J: Dobrze Niall, obiecuję.- siedzieliśmy już w ciszy i w końcu usnęłam.

*** Oczami Nialla***

Zasnęła... Już byłem bliski jej o wszystkim powiedzieć. Jak zwykle się spóźniłem. Nie moge już dłużej ich wszystkich okłamywać. Jak tylko nadejdzie do tego okazja powiem wszystkim.

*** Oczami Belli***
Zachciało mi sie pić więc zeszłam na dół. Chłopcy kończyli robić kolację. Widok całej czwórki w kuchni był przezabawny. Lou cały czas upierał się, że chce marchewki, Harry śpiewał piosenki Lady Gagi i udawał, że nią jest, Niall cały czas coś podjadał a Liam jako jedyny normalny próbował ich wszystkich ogarnąć.
N: O, właśnie miałem po ciebie iść. Wolisz piwo czy wino do kolacji?- spytał mnie z lekkim uśmiechem.
J: Wode poproszę.- odwzajemniłam uśmiech i podeszłam do chłopaka. Oparłam sie o jego ramię i wyrwałam mu kabanosa z ręki, któreg właśnie miał zamiar ugryść. Zrobił zabawną obużoną minę a ja mu wytknęłam język a potem pocałowałam w policzek. Zarumienił się nieco a Liam widocznie zrobił se zazdrosny.
N: Jak się czujesz słonko?- spytał blondyn a wszyscy się na niego spojrzeli.
J: Dziękuję, dobrze mój ty pogromco wszelkich kobiecych problemów- oboje się zaśmialiśmy a reszta dalej nie wiedziała o co chodzi.
Lou: Zayn dzwonił.
H: Pytał o ciebie.
Li: Powiedział, że jutro o 13 wychodzi ze szpitala.
J: O, to super!- powiedziałam się opanowując śmiech.
N: Jedziesz z nami po niego?
J: Może zostanę i ugotuję obiad?
Li: Nie zostawię cię samej.- powiedział cicho Li.
J: Przecież nic mi się nie stanie.
N: A jeśli źle się poczujesz? Liam ma rację. Ktoś powinien z tobą zostać.
H: Dobra, to ja z Niallerem pojedziemy po Lou i Zayna. Wy zostaniecie. Może tak być?
J:Taa...- przeciągnęłam, bo męczyła mnie trochę ta ich nadopiekuńczoć.
Zjedliśmy kolację i chłopcy zaczęli omawiać szczegóły trasy. Zaznaczali na mapie poszczególne miasta, które będą odwiedzać. Mówili jakie to niesamowit, że ich zespół przetrwał już prawie 10 lat. Trzeba im przyznać. Mało który bays-band istniał tak ługo w XXI wieku. Zachciało mi się spać a była dopiero 19. Ruszyłam w stronę schodów.
Li: Źle się czujesz?
J: Nie...
Li: Na pewno?
J: Li do jasnej cholery! Po prostu jestem zmęczona i chcę sie położyć. Jakby się coś działo to naprawdę bym powiedziała.- wkurzzyłam się już. Przesadzał z tą opieką. Poszłam do łązienki, wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Przebrałam się w piżamę i wystarczyło mi kilka sekund na zaśnięcie.

----------------------------------------------------------------------------
Hejka :) Ten rozdział jest już trochę dłuższy :)
Proszę o komentarze i rozpowrzechnianie bloga :)

1 komentarz:

  1. Świetny ;D
    Jeju co Niall miał jej powiedzieć? Ughhh ja chcę następny! ;p

    OdpowiedzUsuń