To było coś pięknego. Nigdy wczesnej nie widziałam czegoś tak wspaniałego. Myślałam, że śnię. Oczy miałam szeroko otwarte a usta lekko rozchylone. Podziwiałam panoramę Paryża z samego czubka wieży Eiffla. Zayn objął mnie w tali i oparł swój policzek o moją lewą skroń.
Z: Podoba ci się?- spytał cicho.
J: Żartujesz sobie ze mnie? Uszczypnij mnie, albo nie! Skoro to sen, to nie chcę, żeby się kończył. Jest za piękny…- Zayn cicho się zaśmiał. W sumie to mu się nie dziwię.- Zayn… To… To jest najpiękniejszy widok w całym moim życiu… Dziękuję…
Z: To ja Dziękuję, że cię poznałem…- powiedział po czym złożył pocałunek na mojej szyi. Odwróciłam się do niego przodem i spojrzałam smutno w jego brązowe tęczówki.
J: Zayn… Ja… Ja nie mogę… Zrozum ja kocham Liama…
Z: Tak wiem… Przepraszam… Po prostu chciałem żebyś wiedziała… To uczucie pojawiło się nagle… Nie chciałem żeby się pojawiło naprawdę… Pragnąłem, żebyś ułożyła sobie życie z Liamem…
Nie wiedziałam co powiedzieć… Odwróciłam się i wróciłam do podziwiania pięknego Paryża. Poczułam jak dzwoni mi telefon. Wyjęłam go z torebki i wcisnęłam zieloną słuchawkę.
J: Tak Niall?
N: Hej skarbie.- Ledwo mówił.
J: Niall? Stało się coś?
N: Jest z tobą Zayn?
J: Tak, stoi obok. Niall co się stało?
N: Daj mi go. Szybko.- powiedział szybko.
J: Zayn. To do ciebie…- powiedziałam podając mu telefon.
Z: Tak? Na wieży. Nie wiem. Co?! Za ile? Dobra. Tak już idziemy. Dobra rozumiem.
Oddał mi telefon, który schowałam do torebki.
J: Zayn co się stało?- spytałam zmartwiona.
Z: Musimy wracać do domu.- powiedział ciągnąc mnie w stronę windy.
J: Ale dlaczego? Zayn do jasnej cholery powiedz mi wreszcie co się stało.- zatrzymałam się i zaparłam tak, że Zayn też musiał się zatrzymać trzymając mnie za rękę.
Z: Później ci powiem. Powiedział i znowu mnie pociągnął ale nieskutecznie.
J: Nie. Powiedz teraz. Inaczej się stąd nie ruszę.
Z: Twój paszport jest już do odebrania. Jutro wylatujemy. Musimy coś załatwić przed trasą.
J: Można trochę jaśniej? Co się dokładnie stało?
Z: Do jasnej cholery nie mam czas ani odpowiedniej wiedzy na twoje pytania!- wrzasnął na mnie a ja nie na żarty się go przestraszyłam. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Podszedł, podniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię. Ruszył kierunku windy. Kiedy już w niej stał nerwowo wybijał palcami nieznany mi rytm.
J: Zayn… Możesz mnie już postawić.
Z: Nie. Bo nie będziesz chciała iść.
J: Obiecuję, że będę nawet biegła jeśli tego będzie wymagać sytuacja.
Z: Na pewno?
J: Tak. Przepraszam.- powiedziała a on postawił mnie na podłogę. Szybko wróciliśmy do domu. Kiedy stanęliśmy w salonie Niall wbiegł do domu. Pociągnął mnie za rękę i zaprowadził do swojego pokoju. Zamknął drzwi na klucz i zaczął nerwowo chodzić po pomieszczeniu. Przeczesywał włosy palcami i co chwila na mnie zerkał. (włącz)
J: Niall, powiesz mi wreszcie o co chodzi?
N: Ja... Nie wiem... Bella daj mi chwilę... To trudne... Muszę sobie coś poukładać...J: Niall? Stało się coś złego? Proszę powiedz mi... Dlaczego jutro wylatujemy?
N: Bo lecimy do Polski...- powiedział patrząc mi w oczy. Przeszedł mnie jakiś dziwny dreszcz.
J: Po co?- Chcą mnie tam zostawić... Przszło mi przez głowę ale postanowiłam zaczekać na odpowiedź.
N: Muszę coś zrobić.
J: Niall, ale co? Zaczynam się bać...
N: Bells... Nie bój się... Teraz ci coś powiem. Nie przestrasz się...
J: No dobrze...- powiedziałam niepewnie. Niall wziął głęboki wdech i zaczął mówić.
N: Twoje prawdziwe imię to Izabella. Rodzice wołali na ciebie Bella i tak ci się przyjęło. Kiedy miałaś trzy miesiące twój starszy brat, Daniel, miał poważną operację. Powiedziano jego rodzicom, że nie przeżył. Z niewiadomych powodów skłamali.- oczy wychodziły mi na wierzch a usta coraz mocniej się rozchylały... Chłopak jednak nie przerywał.- Daniel przeżył. Kiedy wyjechaliście z miasta został oddany do adopcji. Trafił do wspaniałych ludzi jednak nigdy nie zapomniał o prawdziwej rodzinie. Tęsknił za nimi i wypytywał o siostrę. W ramach pamięci o niej farbował i nadal farbuje swoje brązowe włosy na jasny blond. Kiedy Daniel miał osiem lat jego zastępcza rodzina przeniosła się do Irlandi. Zmieniono mu imię i nazwisko tak żeby ludzie myśleli, że Daniel jest rodzonym synem tych dwojga. W tej rodzinie nie było innych dzieci poza nim. Jednak po mimo zmiany danych osobowych nie da się przecież zmienić genów... Możesz zdjąć koszulkę? Albo chociaż podsunąć ją do góry?
J: Słucham?- nie wierzyłam w to co słyszę...
N: Podsuń koszulkę. Muszę coś sprawdzić.- podwinęłam bluzkę a on zdjął swoją. Spojrzałam na niego zdziwiona. Rzucił koszulkę na krzesło i chycił mnie w tali. Obrócił mnie do siebie tyłem i lekko przykuncął.
J: Niall... Co ty robisz?- chłopak nie odpowiedział. Pogładził palcem moje znamię i wstał. Obrócił się do mnie tyłem i w oczy od razu rzuciło mi się identyczne znamię jak moje. Chwyciłam go za ramiona i przekręciłam w swoją stronę. Do oczu napływało mi co raz więcej łez. Spojrzałam w jego błękitne tęczówki.
J: Daniel... To ty?- spytałam po polsku a chłopak szybko mnie przytulił. Oboje wybuchnęliśmy płaczem.
D: Tak bardzo za tobą tęskniłem...- powiedział w naszym ojczystym języku, krztusząc się łzami. Nie wiem kiedy usiedliśmy na podłodze dalej będąc do siebie przytuleni. Jego nagi tors był już cały mokry od moich łez. Odsunęłam się od niego jak tylko trochę się uspokoiliśmy. Otarłam wierzchem dłoni swoje mokre policzki. drugą ręką przetarłam ramię Daniela. Przez tyle lat żyłam ze świadomością, że nie mam już nikogo na tym świecie. A tak bardzo się myliłam.
*** Oczami Nialla ***
Kiedy jej powiedziąłem kamień spadł mi z serca. Myślałem, ze zorientuje się wcześniej. Jednak czego ja mogłem oczekiwać skoro ostatni raz mnie widziała mając trzy miesiące. Ja miałem wtedy cztery lata. Pamiętam jak się cieszyłem, kiedy mama powiedziała, że będę miał siostrę. Skakałem z radości. Rodzice śmiali się ze mnie i płakali ze szczęścia. Chciałbym się cofnąć do tamtego czasu i być przy Belli przez cały ten czas kiedy dorastała i straciła jedyne bliskie jej osoby... Straciła rodziców mając zaledwie rok więcej ode mnie. To na prwdę okropne przeżycie... Kurczę... W końcu mogę rozmawiać z nią po polsku. Szepnąłem jej kilka słów w tym języku kiedy Zayn był w szpitalu i kiedy sama z niego wróciła. Kiedy straciła przytomność w karetce też do niej mówiłem. Błagałem żeby się ocknęła...
Trochę się już uspokoiliśmy. Bella odsunęła się ode mnie trochę i wytarła swój policzek a potem moje ramię. Przez tyle lat miałem ją w sercu. W pamięci cały czas miałem zatrzymany obraz jej błękitnych oczu. Już od klku lat traciłem nadzieję, że ją kiedyś odzyskam. A tu nagle do domu przyprowadził ją Liam. W dodatku podczas pobytu w Paryżu. To miasto zakochanych. Myślę, że dobrze się stało, że się spotkali. Nie ze względu na mnie, ale na nich. Pasują do siebie. Kochają się, to widać. Liam potrafi pokochać całym sercem i umie zadbać o dobro osoby, którą kocha. Bella z kolei potrzebuje kogoś, kto sie nią zaopiekuje i pokocha ją taką jaka jest naprawdę.
Muszę jej jeszcze powiedzieć o kilku rzeczach. Jej była wspólokatorka, Karolina, jest naszą siostrą cioteczną. Leży teraz w szpitalu. Potrzebuje zdrowej nerki, którą zamierzam jej podarować. Rodzice pewnie nigdy jej nie opowiadali o rodzinie. Karolina jest córką, brata naszej mamy.
Przytuliła się do mnie i znowu zaczęła płakać. Mocno ją objąłem i pocałowałem w czubek głowy. Słabła z minuty na minutę. Wziąłęm ją na ręce i położyłem na łóżku. Była już cała opuchnięta. Momentalnie wtuliłą się w poduszkę. Poszedłem do kuchni mijając po drodze Liama.
Li: Co się dzieje?- spytał.
J: Idziesz do Belli?
Li: Tak. A co?
J: Lepiej, żeby teraz została sama...- zastawiłem go zdezorientowanego na schodach. Zauważył że płaczę. Wszedłem do kuchni i z lodówki wyjąłem mleko. Zrobiłem dwie mrożone kawy i wróciłem do pokoju. Bella siedziała skulona na łózku wgapiając się w pustkę. Kiedy wyciągnąłem do niej szklankę spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.
B: Dzięki- powiedziała po angielsku. Jeszcze się nie przyzwyczaiła.
J: Możesz mówić po polsku, skarbie.- powiedziałem i posłałem jej ciepły uśmiech. Pacnęła się w czoło i chwyciła kawę. Za jednym zamachem wypiła pół napoju. Szybko się po nim uspokoiła. Na mame też tak to działało. Była do niej podobna. Nawet bardzo. Po prostu 'wypisz wymaluj'. Mama miała na imię Nelly. Ojciec był David. To po matce Bella odziedziczyła urodę i charakter. Nelly była piękną kobietą. Miała długie, jasne blond włosy, błękitne oczy i śliczny uśmiech. Niestety, a może i stety uzębienie odziedziczyliśmy po ojcu. W zasadzie po Belli nie było widać, że jest jego córą. Ale po nim również mamy znamię na plecach. Ja odziedziczyłem po nim włosy i nos. David miał oczy carne jak dwa węgielki. Miał nietypową urodę ale był bardzo przystojnym mężczyzną. Zawsze ilekroć wychodził ze mną na spacer kiedy mama była w ciąży, kobiety oglądały się za nim z częstotliwością raz na minutę. Bo z taką częstotliwością mniej więcej je mijaliśmy. Trochę mnie to zawsze bawiło. Mama czasem była zazdrosna o te wszystkie spojrzenia ale oboje sobie ufali.
J: Bella?- powiedziałem otwierając szafę.
B: Tak?- spytała popijając kawę.
J: Pomożesz mi w czymś?
B: Pod warunkiem, że się ubierzesz.- powiedziała i oboje cicho się zaśmialiśmy.
*** Oczmi Belli ***
Spakowaliśmy Daniela. W między czasie pojechaliśmy po walizki dla mnie. Kupiliśmy dwie. Jedną dużą i drugą trochę mniejszą. Po co mi dwie? W jedną bym się nie zmieściła. Chłopcy przecież nakupowali mi tyle tych ubrań i butów, że nawet mistrz w pakowaniu by tego nie zmieścił w jedną walizkę. Po spakowaniu jego poszliśmy do mnie i zajeliśmy się moimi ciuchami. Tu było trochę trudniej. Daniel miał same koszulki, spodnie, bluzy, swetry i mnóstwo par bokserek. Ja miałam koszule, bluzki, swetry, bulzy, spodnie długie, spodnie krótkie, spódniczki, sukienki, paski, bolerka, marynarki, rajstopy, podkolanówki, zakolanówki, zwykłe skarpetki, stópki, pończochy, majtki takie, majtki siakie, biustonosze... I można by tak wymieniać jeszcze godzinami. Całą małą walizkę zajęły buty. SAME BUTY! Jezu... Jeszcze nigdy nie miałam ich tylu. Podczas pakowania moich ubranek Daniel opowiedział mi trochę o swojej zastępczej rodzinie i o tym jak spełniły się jego marzenia. Wyjaśnił jak dowiedział się, o Karolinie i skąd wie, że mieszkałyśmy razem.
*** Oczami Nialla ***
Siedzieliśmy teraz u niej. Kiedy skończyła pakować swoje rzeczy, Harry, Lou i Liam poprosili ją o pomoc bo ich walizki nie chciały się domknąć. Nic dziwnego skoro połowę rzeczy powrzucali byle jak a połowę poukładali. Skończyło sie na tym, że Bella spakowała nas wszystkich. Była dla nas troche jak taka mama. Wszystkie bagaże były już gotowe. Dowiedziałem sie o niej bardzo dużo. Opowiedziała mi jak sobie poradziła ze śmiercią rodziców i życiem w domu dziecka. Okazało się, że mam bardzo mądrą i zdolną siostrzyczkę. Bella już w szkole podstawowej zdobywała stypendia naukowe. W gimnazjum chodziła do klasy artystycznej. Zdobywała wiele nagród pieniężnych, przyznawano jej stypendia artystyczne. Wszystkie te pieniądze szły na konto, któe rodzice założyli jej za wczasu. Chciała je przeznaczyć na studia bo bardzo prawdopodobne było to, że nie załapie się na darmowy tok nauczania. Jednak się załapała. Po ukończeniu osiemnastu lat pomagała w domu dziecka, w którym mieszkała. W zamian tego mogła tam dalej przebywać. Pomagała w kuchni, przy dzieciach itp. W liceum Bella zajęła pierwsze miejsca w olimpiadach z matmy, polskiego i fizyki, co umożliwiło jej zwolnienie z matury. Jednak stwierdziła, że chce je napisać. I napisała. Wszystkie na 100%. Gały mi na wierzch wyszły jak się o tym dowiedziałem. Po mimo tak wielkiej wiedzy i zdobytego wykształcenia podczas studiów pracowała dwa lata jako kelnerka i rok jako opiekunka do małych dzieci. Ze stypendiów zebrało jej się niemało pieniędzy. Uwaga. 23 tysiące złotych. Tak, tak. NIe ma się czemu dziwić. Przez dziewięć lat co miesiąc wpływały na jej konto pieniądze ze stypendium naukowego. Do tego dochodziły pieniąde ze stypendium artystycznego przez sześć lat. Dodać jeszcze trzeba wszystkie zdobyte nagrody pieniężne. Konkursy artystyczne, olimpiady i wybór na njlepszego ucznia roku. Na trzecim i czwartym roku studiów wyjechała na wymianę. Umieścili ją w Bradford. Naprawdę dziwne, że nie spotkała Zayna, przez te dwa lata. To tam podłapała akcent. Kiedy człowiek sie wsłucha słychac duże podobieństwo między nią i Zaynem. Widać było, że trudno jest jej pojąć, że ma jeszcze bliską rodzinę. W końcu przez dwadzieścia lat żyła ze świadomośćią, że nia ma nikogo.
---------------------------------------------------------------------------------
Hej :) Długo się męczyłam nad tym rozdziałem no i w końcu mi coś wyszło. Nie wiem czy powinnam być z niego zadowolona. Wyszedł długi tak jak uprzedzałam. Obawiam się, że następny też krótki nie będzie... Piszcie co sądzicie w komentarzach. Powiedzcie co chcielibyście, żeby się dalej zadziało. Piszę to dla was nie dla siebie, ale sądząc po ilości komentarzy nie ma was sporo. Wasze opinie są naprawdę przydatne. Czasem potrafią dać pożądnego kopa do pisania następnych rozdziałów. Proszę więc was o komentowanie i polecanie strony innym Directioner i nie tylko.
Trochę się rozpisałam. Wiem. Ale miałam taką potrzebę wiec mam nadzieję, że mi kiedyś tam wybaczycie.
Serdecznie pozdrawiam :)
To że rozdział jest długi wcale nie musi być wadą ;)
OdpowiedzUsuńFajnie że Bella dowiedziała się że Niall jest jej bratem, cieszy mnie to ;D
Czekam na następny ;)