Obudziłam się około ósmej. Liam leżał obok patrząc się na mnie i szeroko uśmiechając.
Li: Hej skarbie. Jak się spało?- spytał odgarniając kosmyk wlosów, który spadł mi na oko.
J: Hej. Dzięuję, dobrze. A tobie?
Li: Doskonale.- pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka. Zapomniał, że jest nagi. Kiedy stał tak odwrócony do mnie tyłem zaczęłam się chichrać.- Co? Z czego się śmiejesz?- spytał zmieszany.
J: Z cieie golasie...- próbowałam powstrzymać śmiech ale się nie dało. Zakryłam twarz poduszką i dostałam napadu śmiechu. Słyszałam tylko jak Liam otwiera i zamyka szufladę. Chwilę później poczułam jak usiadł okrakiem na moim brzuchu i zaczął mnie łaskotać. Śmiałam się juk głupia.
J: Nie! Li! Przestań! To nie fair! Li! Proszę!- po dobrych pięciu minutach sam się zmęczył i ze mnie zszedł. Wychyliłam się za łóżko i sięgnęłam swoją bieliznę. Szybko nałożyłam na siebie majtki i stanik. Wstałam i się przeciągnęłam.
Li: Wiesz, co?
J: Nie wiem. a co?
Li: Jak na aparatkę to świetnie całujesz.
J: Wiesz. Trening czyni mistrza.- powiedziałam ze zwycięskim uśmiechem i podeszłam do niego. Przytuliłam go i pocałowałam w policzek.
Li: Czekaj, dam ci jakąś koszulę.- odwrócił się i podszedł do szafy. Wyjął z niej swoją ulubioną koszulę w kratkę i mi ją podał. Założyłam ją na siebie i zaczęłam zapinać guziki. Stałam przed dużym lustrem i patrzyłam przez nie na Liama.
J: Co się tak szczerzysz jak mysz do sera?- spytałam lekko chichocząc
Li: Bo mam piękną dziewczynę.
J: Jasne. Takie teksty to kolegom możesz mówić. Ja wcale nie jestem piękna.
Li: A właśnie, że jesteś. Twoje włosy są złote jak zboże. Oczy masz błękitne jak ocean lub bezchmurne niebo. Rzęsy przypominają mi dwa wachlarze. Ciało masz ładnie wymodelowane. Twoich bicepsów pozazdrościłby ci nie jeden chłopak a przy tym i tak jesteś bardzo kobieca i seksowna. Długie nogi, szczupły brzuszek i uda. Łydki świetnie umięśnione...
J: Pozwolisz, że ci przerwę. Moje włosy sąpo prostu koloru blond. Oczy mają odcień błękitu. Rzęsy są po prostu gęste. Ciało mam zwykłe. Nogi normalne. Bicepsy to tylko kwestia dźwigania dzieci całymi dniami, zajęć na siłowni i kursu samoobrony. To tyle.- wytknęłam do niego język i odwróciłam się na pięcie w kierunku balkonu. Odsłonęłam zasłony. Zobaczyłam Zayna i bardzo się go przestraszyłam. Aż podskoczyłam z czego Liam się zaśmiał. Mulat na mnie spojrzał i obdarzył mnie ciepłym uśmiechem, który odwzajemniłam. Brunet zaraz zniknął w swoim pokoju. Wyszłąm na balkon i zaczerpnęłam świeżego powietrza. Wróciłam do pokoju i ruszyłam w kierunku drzwi.
J: Co mu jest?- spytałam Liama mając na myśli Zayna.
Li: Jest zazdrosny. Nie dziwię mu się.- zaczął się z niego nabijać.
J: Aj, spadaj.- powiedziałam i otworzyłam drzwi. Dobrze, że od razu nie wyszłam. Przed nosem przebiegł mi nagi Harry.
J: Harry! W tym domu chodzi i biega się ubranym!
H: Sorki słonko!- wykrzyknął i wbiegł do łazienki. Pokręciłam zrezygnowana głową i ruszyłam na dół. Poszłam do łazienki i załatwiłam tam swoją potrzebę. Umyłam twarz, zęby i włosy spięłam w kucyka. Poszłąm do kuchni i zajrzałam do lodówki. Wyjęłam z niej sok pomarańczowy i masło. Z chlebaka sięgnęłam chleb tostowy i wsadziłam dwie kromki do tostera. Kiedy się piekły nalałam sobie soku do szklanki. W momencie gdy tosty sie już zrobiły do kuchni przyszedł Niall.
J: Hej braciszku.- uśmiechnęłam się do niego ciepło i wyjęłam tosty.
N: Hej.- powiedział zaspany pochodząc do mnie. Pocałował mnie w policzek i w czoło. Przytulił się do mnie od tyłu i oparł gowę o moje ramię.
J: Jak się spalo?
N: Dobrze.- osmarowałam masełkiem grzanki i podałam mu je. Widać bylo, że jest głodny.- Dzięki.- powiedziął i jeszcze raz pocałował mnie w policzek.
J: Chcesz soku?
N: Poproszę.- wyjęłam z szafki drugą szklankę i nalałam do niej napój. Podałam Niallowi i potargałam mu włosy. Włożyłam sobie kolejne dwie kromki do opiekacza i popijając sok patrzyłam na brata. Tosty były gotowe. Posmarowałam je masełkiem, które zaraz się na nich rozpuściło. Wzięłam sporego gryza i zatopiłam się w smaku, za którym już tęskniłam. Do kuchni weszli Louis, Zayn i Liam. BooBear i BadBoy podeszli do mnie i dali mi buziaka w policzek na dzień dobry. Byli ledwo przytomni. Usiedli obok Niallera. Louis spojrzał na moją szyję i uśmiechnął się pod nosem.
J: Co?- spytałam z pełną buzią. Wszyscy się na mnie spojrzeli.
Lou: Masz malinkę w kształcie serduszka.- uśmechnął się szeroko.- Jaka ładna.- powiedział ledwo powstrzymując śmiech.
Li: Ty się lepiej zajmij sobą. Chyba, że mam ci wypomnieć z czym ty kiedyś wróciłes do domu.
Lou: Zamknij się smarkaczu.- powiedział speszony i opuścil głowę. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Do kuchni wszedl Hazza. Tym razem już ubrany.
H: Z czego się śmiejemy? Hej słonko- powiedział podchodząc do mnie. Dał mi buziaka w policzek. Kiwnęłam głową w kierunku Louisa a ten tylko wytknął do mnie język.
H: O! Malinka w kształcie...
W: Serduszka!
J: Tak wiem.- poczochrałam mu włosy i poszłam do siebie. Wzięłam stamtąd czystą bieliznę i poszłam do łazienki. Szybko sie umyłam i ubrałam. Wysuszyłam włosy i ruszyłam w kierunku pokoju. Jako jedyna nie musiałam rozpakowywać walizek bo miałam stare ubrania w szafie. Wyjęłam białe rurki i szarą koszulke na ramiączka. Na to założyłam jeszcze bluzę i grube skarpety bo było odsyć chłodno. Ktoś zapukał do drzwi.
J: Proszę.- powiedziałam głosno w ich kierunku siadając na łóżku.
N: Hej, można?
J: Jasne, siadaj.- poklepałam miejsce obok siebie.- Co jest?- spytałam widząc jego zmieszanie.
N: Bella... Chodzi o to, że Karolina jest w szpitalu. Musi mieć przeszczep nerki.
J: Jejku... Co jej się stało?
N: Ma nowotwór obu nerek. Dwa dni po tym jak tu przyszła to u niej wykryto. Pomyśłałem, że skoro człowiek może też żyć z jedną nerką to będę dawcą.
J: To słodkie z twojej strony, że ratujesz siostrę. Dziękuję...- powiedziąłam ściskając jego dłoń.
N: Ale?
J: Ale... Czy jesteś tego pewien? Wyniki są dobre? Materiał genetyczny się zgadza?
N: Bells. Jestem tego pewny jak tego, że jesteś moją siostrą. Wszystkie badania zrobiłem już w Paryżu i przesłałem je tutaj. Lekarze wszystko sprawdzili i wszystko się zgadza.
J: Mhm... A kiedy będziesz miał zabieg?
N: Dokładnie za tydzień.
J: A Karolina?
N: Też. Po dwóch dniach bedę mógł wyjść. Karolina będzie musiała zostać dłużej.
J: Ile?
N: Tydzień?
J: O której będziesz musiał być w szpitalu?
N: O trzynastej.
J: Mhm...
N: Hej... Bella... Nie martw się... Zobaczysz wszystko będzie dobrze... Błaga uśmiechnij się...
Przytuliłam się do niego mocno a on pogłaskał mnie po plecach.
J: Co będzie później z Karoliną? Chyba jej tu nie zostawimy?
N: Nie skądże. Zabieramy ją ze sobą. Przynajmniej kiedy będziemy mieć próby nie będziesz siedziała sama.
Pokiwałam głową i zaraz ktoś zapukał do drzwi.
J: Proszę.- powiedziałam i do pokoju weszli chłopcy. Usiadli na łóżku i na nas popatrzyli.
Lou: To jaka jest ta Karolina? Opowiedzcie nam o niej.
No i się zaczęło. Powiedzieliśmy o niej chyba wszystko co wiedzieliśmy. Karolina jest szatynką. Ma czekoladowe włosy i niebieskie oczy. Jest mojego wzrostu. Na pozór jesteśmy podobne ale wiele nas łączy. Mamy te same upodobania jeśli chodzi o jedzenie i ubrania. Jest wysportowana, uprawia wpinaczkę ściankową. Słucha tego co jej wpadnie w ucho. Między innymi od niej zaraziłam się piosenką "What Maes You Beautiful". Pracowała jako kelnerka, opiekunka do dzieci i pokojówka w dużym hotelu.
Kiedy skończyliśmy opowiadać poszliśmy na spacer. Cały ten tydzień przynajmniej raz dziennie odwiedzaliśmy Karolinę. Chyba wpadła w oko Zaynowi. I to chyba z wzajemnością. Chłopcy od razu ją polubili i bardzo się z nią zżyli. W ciągu tego tygodnia oprowadziłam ich po całym Zgierzu i pokazałam najważniejsze i najciekawsze miejsca w Łodzi. Oczywiście,kiedy tylko pojawiliśmy się w MAnufakturze napadło na nas mnóstwo fanek. Nie mogli się od nich opędzić. Trudno się dziwić, że wszyscy ich rozpoznawali kiedy chodzili ubrani tak (ich miny na tym zdjęciu są boskie^^). Świetnie się razem bawiliśmy. Nie obyło się bez wygłupów chłopców. Raz wzięli mnie na ręce i nieśli przez pół sklepu tylko dlatego, że zaczęłam się przyglądać jednemu kolesiowi. A patrzyłam na niego tylko dlatego, że przypominał mojego ojca. A to, że przy okazji był przystojny to już nie moja wina.
------------------------------------------------------------------
Hej :) Kolejny rozdział skończony. Trochę krótki jak na mnie... Ale już powoli brakuje mi pomysłów na to opowiadanie. Będę je powoli kończyła ale mam już pomysł na kolejne. Napisałam juz nawet pierwszy rozdział. Od razu mówię, że w roku szkolnym będę żadziej cokolwiek dodawała bo dużo pracy mnie czeka. Mam nadzieję, że się wszyscy czytelnicy uzbroją w cierpliwość.
Dziękuję za ponad tysiąc wejść i coraz więcej pojawiających się komentarzy. One naprawdę pomagają.
Jednak mam nadzieję, że będzie ich jeszcze więcej. Wasze zdanie się dla mnie liczy.
Następny rozdział być może pojawi się jutro. Nie wiem, czy na pewno ale postaram się.
Pozdrawiam wszystkich :)
Ola :)
Świetny ;D
OdpowiedzUsuńKońcówka podoba mi się najbardziej xD
Czekam na następny ;)
Cudowny!!!:)
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na nn;)